Rio 2016: trzymanie się za ręce niemile widziane. "To brak szacunku dla innych sportowców"

PAP/EPA / BERND THISSEN
PAP/EPA / BERND THISSEN

Reprezentujące Niemcy siostry Anna i Lisa Hahner ukończyły maraton na igrzyskach olimpijskich na dalekich miejscach. Pomimo słabego wyniku pewnie nie spadłaby na nie tak wielka fala krytyki w ojczyźnie, gdyby nie pewien szczegół.

Podczas startu w maratonie na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro Anna i Lisa Hahner wbiegły na metę trzymając się za ręce. Zawodniczki zajęły 81. i 82. miejsce na 133 osoby, które ukończyły bieg, z czasem odpowiednio 2:45:32 i 2:45:33.

Ten gest bardzo się nie spodobał władzom Niemieckiej Federacji Lekkoatletycznej (DLV). - Wygląda na to, że one wzięły udział w zawodach dla rozrywki, a nie po to, by walczyć o medal. Ukończyły bieg prawie 21 minut za zwycięzcą i blisko 15 minut gorzej od swojego najlepszego wyniku. To jest brak szacunku i policzek dla wszystkich pozostałych niemieckich sportowców - grzmiał Thomas Kurschilgen, dyrektor sportowy związku.

Nie tylko działacze wyrazili się negatywnie o występie bliźniaczek. Swój komentarz wygłosiła także Sabrina Mockenhaupt, która reprezentowała Niemcy w trzech kolejnych igrzyskach olimpijskich w biegach. - Dlaczego chcecie sprzedawać wszystko z uśmiechem na ustach, udawać, że zawsze wszystko jest w porządku? Wolę ludzi, którzy nie są tacy idealni, jak one, dlatego jest mi smutno, że w całym tym medialnym zamieszaniu zniknęła gdzieś Anja Scherl. Zastanawiam się, czy uczciwość i duch walki w ogóle się opłacają - zapytała lekkoatletka. Anja Scherl również startowała na królewskim dystansie w Rio i zajęła najlepsze miejsce z całej niemieckiej ekipy. Była czterdziesta czwarta z czasem 2:37:23.

Mówiąc o zamieszaniu, Mockenhaupt zapewne miała na myśli sesję zdjęciową, którą bohaterki afery zrobiły przed zawodami ze słynnymi trojaczkami z Estonii, siostrami Luik. Jakby tego było mało, ogłosiły się "najszybszymi bliźniaczkami w maratonie",  podczas gdy w Rio szybsze od nich były pochodzące z Korei Północnej siostry Hye-Song Kim oraz Hye-Gyong Kim, które zajęły miejsca dziesiąte i jedenaste.

- Igrzyska olimpijskie to spotkanie najlepszych sportowców. Tutaj chodzi o danie z siebie maksimum, o wysłanie najlepszych zawodników reprezentujących dany kraj. Jeśli panie Hahner chcą przekroczyć linię mety z uśmiechem na ustach i trzymając się za ręce, to mogą sobie do woli robić to u siebie na lokalnych zawodach w Solingen - napisał na swoich kolumnach dziennik "Die Welt". To tylko jeden z wielu krytycznych komentarzy, jakie pojawiły się w niemieckiej prasie.

Sprawczynie zamieszania nie były jednak wcale zadowolone ze sportowego aspektu swojego występu. - Osiągnięte przez nas miejsce to na pewno nie jest to, czego oczekiwałyśmy. Czy jesteśmy zadowolone? Nie. Pomimo tego moment przekroczenia linii mety był dla nas najważniejszym w sportowej karierze. Przez cztery lata żyłyśmy i trenowałyśmy dla tej chwili - napisały na swoim oficjalnym profilu w mediach społecznościowych.

Siostry Hahner same zajęły się marketingiem swojej sportowej działalności. Prowadzą stronę internetową, na której zamieszczają przepisy na zdrowe potrawy i dają porady dotyczące aktywności fizycznej. Opublikowały także poradnik dla początkujących biegaczy i mają nawet swoją własną aplikację na telefony komórkowe. Co więcej, w przeciwieństwie do większości swoich rodaków, biegaczki zdecydowały się na finansowanie przygotowań poprzez sponsorów i autopromocję swojego uczestnictwa w igrzyskach olimpijskich w Rio, zamiast skorzystać z narodowego programu przeznaczonego dla niemieckich sportowców. Być może to jest przyczyną, dlaczego ich działalność jest dla niektórych solą w oku, a trzymanie się za ręce na linii mety było tylko pretekstem do krytyki.

ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": miasto Boga czy bez Boga? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: