W sobotnie popołudnie, Kamil Wiśniewski zdjął kask na mecie Rajdu Dakar w Cordobie i szeroko się uśmiechnął. Ten uśmiech towarzyszył quadowcowi od startu 40. edycji super maratonu, ale teraz wyrażał dodatkowo radość z ponownego ukończenia arcytrudnego wyzwania. Polak uplasował się na 13. miejscu i okazał się najlepszy wśród quadów z napędem na cztery koła.
Ostatni etap tegorocznego Dakaru zaczynał się i kończył w Cordobie. Zawodnicy startujący w odwróconej kolejności przyjeżdżali na metę nieopodal rajdowego biwaku, gdzie wraz ze swoimi zespołami mogli świętować ukończenie rajdu. A w tym roku okazało się to nie lada sztuką, ponieważ z 338 pojazdów, które przed dwoma tygodniami opuściły Limę, do mety dotarło zaledwie 190.
- Dzisiaj trochę się kurzyło, ponieważ doganialiśmy najwolniejszych zawodników, którzy rozpoczęli odcinek specjalny. Jechało się więc dość ciężko i trzeba było zachować ostrożność, ale bardzo się cieszę, że jestem już na mecie - powiedział Kamil Wiśniewski chwilę po tym, jak wyłączył silnik.
Polak podkreślił, że druga meta i drugie zwycięstwo w nieoficjalnej klasyfikacji quadów 4x4, to nie jest tylko jego zasługa. - Pracował na to cały zespół, składający się w sumie z kilkudziesięciu osób. Sam nigdy bym tego nie dokonał. Nieocenione było też oczywiście wsparcie Rafała, który mimo kontuzji i przedwczesnego powrotu do Polski cały czas mnie wspierał w drodze do mety - podkreślił.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów niż wyścigi"
W klasie quadów po raz drugi w karierze triumfował Ignacio Casale, powtarzając sukces z 2014 roku. Drugie miejsce wywalczył debiutant Nicolas Cavigliasso, który jest nowym zawodnikiem na scenie i w kolejnych latach z pewnością będzie liczył się w walce o zwycięstwo. Trzecią pozycję wywalczył inny Argentyńczyk - Jeremias Gonzalez Ferioli, który na dakarowe podium wskoczył drugi raz w karierze (2. miejsce w 2015).
Tymczasem Rafał Sonik po operacji kolana dotarł już do Krakowa skąd śledził ostatnie akordy rywalizacji. - Oczywiście wolałbym być na mecie z Kamilem, ale muszę przyznać, że jestem z niego dumny. Z niego i całego mojego zespołu, który towarzyszył mu i wspierał do samej Cordoby. Mam nadzieję, że za rok na rampę kończącą Dakar znów wjedziemy razem - powiedział krakowianin.