Krótki odcinek specjalny miał być przedsmakiem najbliższych czterech dni rywalizacji w Rajdzie Dakar. Organizator zapowiadał sporo piasku oraz trudne do pokonania wydmy, ale co ciekawe, to nie podłoże przysporzyło zawodnikom najwięcej problemów lecz nawigacja. - To dość ciekawa sytuacja, ponieważ Alexis Hernandez mówił mi, że przyjeżdża w te okolice w weekendy pojeździć po pustyni. Mimo to zanotował dość odległy czas. Wszystko z powodu waypointu, którego sam szukałem przez dobre trzy minuty. Dodatkowo kibice kierowali nas w złym kierunku i podejrzewam, że sporo zawodników dało się zmylić - relacjonował Rafał Sonik, zwycięzca z 2015 roku.
"SuperSonik" zgodnie z założeniem pojechał spokojnie, ale trzymając się blisko głównych rywali. Ostatecznie uzyskał piąty czas, tracąc cztery minuty do najszybszego Ignacio Casale. Minutę za Chilijczykiem na mecie zameldował się zeszłoroczny triumfator Siergiej Karjakin, a trzeci był Pablo Copetti. Początkowo tuż za podium plasował się Kamil Wiśniewski, ale ostatecznie spadł na 33. pozycję z powodu 20-minutowej kary.
W niedzielę zawodników czeka pierwszy prawdziwy dzień ścigania. Pętla po wydmach wokół Pisco będzie liczyć 267 km. Pierwszy wśród quadowców na oes wyjedzie Ignacio Casale. - Na tej pustyni najtrudniej ma zawodnik otwierający trasę. Ci, którzy będą już widzieć założony ślad, będą mogli jechać pewniej i szybciej. Dla mnie wynik jest więc bardzo dobry, bo daje mi taktycznie korzystną pozycję startową - zakończył Rafał Sonik.
ZOBACZ WIDEO Wielki tydzień Atalanty. Po Neapolu podbiła Rzym - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]