Końcówka ubiegłego roku przyniosła zaskakującą wiadomość o powrocie Krzysztofa Hołowczyca na międzynarodowe areny. Doświadczony kierowca przed kilkoma laty, po poważnej kontuzji odniesionej w Rajdzie Dakar, powiedział "pas" i ostatnimi czasy rywalizował dla frajdy głównie w imprezach terenowych na terenie Polski.
Hołowczyc postanowił jednak po raz kolejny zmierzyć się z Dakarem, równocześnie pomagając ekipie X-Raid w pracach nad nową wersją terenowego Mini. Aby jak najlepiej przygotować się do najtrudniejszego rajdu świata, olsztynianin ma zaliczyć pełny sezon w Pucharze Świata.
Należy przyznać, że Hołowczyc powrócił na światowe trasy z przytupem. Wprawdzie w krótkim, 4-kilometrowym prologu kierowca z Olsztyna ominął jeden punkt kontrolny i wypadł z trasy, za co otrzymał dwie minuty kary, ale już na trasie etapu większość rywali oglądała jego plecy.
ZOBACZ WIDEO: Ten kibic oszalał. Zobacz, co zrobił w trakcie meczu
Hołowczyc ostatecznie zajął drugie miejsce na piątkowym etapie Saudi-Baja Hail, co jest kapitalnym rezultatem biorąc pod uwagę przerwę w startach Polaka, jak i odległą pozycję startową związaną z problemami w prologu. W ten sposób kierowca Mini awansował w "generalce" z ostatniej pozycji na drugą.
"Na trasę odcinka wystartowaliśmy jako siedemnasta załoga w samochodowej stawce. Tak jak mówiłem cisnęliśmy, co dało nam drugie miejsce" - przekazał Hołowczyc, który nie zapomniał też o postawie fair-play.
W trakcie piątkowego etapu samochód prowadzony przez Juana Cruza Yacopiniego i Daniela Oliverasa zderzył się z pojazdem kibiców. Polak zatrzymał się na trasie i pomógł argentyńsko-hiszpańskiej załodze. "Wyciągaliśmy poszkodowanych z wraku i wezwaliśmy helikopter ratunkowy" - dodał Hołowczyc, któremu sędziowie odliczyli od wyniku czas, jaki stracił na pomaganie rannej załodze.
Liderem Saudi-Baja Hail jest Nasser Al-Attiyah, tegoroczny triumfator Rajdu Dakar.
Czytaj także:
Dwa nowe zespoły w F1? Padła konkretna data, można składać wnioski
Rosyjski oligarcha poszukiwany. Za to sfinansował synowi zespół