W ostatnich dniach głośno było o historii dwukrotnej medalistki w podnoszeniu ciężarów - Agaty Wróbel. Była sztangistka poinformowała w poście na Facebooku, że straciła wzrok. Chciała sprzedawać kubki ze swoją podobizną.
"Teraz to już wszystko idzie w zapomnienie. Nie robię tego tak dla siebie, jak dla moich kochanych futrzanych dzieci, gdzie może uda nam się w końcu wynająć normalny domek z ogrodzeniem, ogrodzone, może bez sąsiadów, żeby im nie przeszkadzały i nie szczekały. To już jest nasze takie malutkie marzenie. (...) Ja dla siebie już nic nie chcę, naprawdę nic. Odkąd straciłam wzrok, w zasadzie czuję się wykluczona ze społeczeństwa" - pisała na Facebooku.
Polski Związek Podnoszenia Ciężarów wraz z Ministerstwem Sportu w ubiegły piątek poinformowały o tym, że Wróbel otrzyma fachową opiekę medyczną. Organizacje miały się później skupić na poprawie warunków bytowych medalistki olimpijskiej.
ZOBACZ WIDEO: Mocne słowa legendy w kierunku polskiego siatkarza. Jest odpowiedź
Zaskakujące wieści przekazuje jednak "Super Express". Pracowniczka socjalna otrzymała od Agaty Wróbel wiadomość o braku zgody na szpitalną terapię.
- Od początku tygodnia pani Agata nie odbiera moich telefonów. Nie mamy również od niej dokumentów pozwalających na wystawienie skierowania do placówki medycznej - mówi kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Porąbce Barbara Czarnik-Kopaczka.
Oprócz problemów ze wzrokiem, zawodniczka ma jeszcze polineuropatię i cukrzycę, a także problemy z poruszaniem się. Dlatego też zaproponowano jej możliwość transportu w czwartek do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Został on odwołany. - Niestety, do tej pory nie mamy zgody pani Agaty na leczenie - tłumaczy Czarnik-Kopaczka.
W ubiegły piątek premier Donald Tusk zdecydował się przyznać sportsmence dożywotnią rentę. - Słyszałam o decyzji pana premiera, jestem oszołomiona. Serdecznie dziękuję - powiedziała w wywiadzie z WP SportoweFakty (więcej TUTAJ).
Sama zawodniczka, jak wynika z jej wpisu w mediach społecznościowych, koncentruje się na poszukiwaniu nowego domu, w którym mogłaby zamieszkać z szóstką psów. Wróbel zaznaczyła, że dom musi być "ogrodzony i wolnostojący". O planach leczenia i wizycie w szpitalu nie wspomniała.
Sytuacja pozostaje nierozwiązana, a pomoc dla Agaty Wróbel wciąż jest wstrzymana z powodu braku jej zgody na leczenie. Wszyscy zaangażowani w sprawę czekają na jej decyzję, która pozwoliłaby na podjęcie dalszych działań.