I znów mnóstwo krwi. Kołecki miażdży na gali Babilon MMA 51

Materiały prasowe / KSW / Na zdjęciu: Szymon Kołecki
Materiały prasowe / KSW / Na zdjęciu: Szymon Kołecki

Szymon Kołecki dopisał kolejne zwycięstwo do rekordu MMA na gali Babilon MMA 51, która odbyła się w piątkowy wieczór w Ciechanowie. Olimpijczyk zmiażdżył w klatce Przemysława Mysialę.

Szymon Kołecki wrócił do klatki Babilon MMA po zaledwie trzech miesiącach przerwy. Mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów nie tak dawno bo w grudniu minionego roku pokonał na gali Babilon MMA 50 Oliego Thompsona. Z kolei Przemysław Mysiala wrócił do rywalizacji po niemal trzyletniej przerwie.

Biorąc pod uwagę doświadczenie obu zawodników, na papierze przewagę miał Mysiala. Za Kołeckim przemawiał jednak rytm startowy.

Obaj zaczęli od wymian. Po 40 sekundach Mysiala poszedł po sprowadzenie i skutecznie sprowadził Kołeckiego, ale nie zdołał utrzymać go w parterze. Po chwili to Mysiala wylądował na deskach po kapitalnej kombinacji ciosów byłego sztangisty. Ciosy proste raz po raz siały spustoszenie po stronie Mysiali. Po nokdaunie Kołecki poczuł krew i ruszył do ataku, rywal był na skraju nokautu, ale sam wyprowadził kilka ciosów, które zostawiły ślad na twarzy Kołeckiego. Nie ulega jednak wątpliwości, że to były olimpijczyk wygrał pierwszą odsłonę.

ZOBACZ TAKŻE: Łzy wojownika po walce KSW

Runda druga rozpoczęła się od sprowadzenia Mysiali, Kołecki odwrócił jednak sytuację i po chwili znalazł się z góry. Mistrz olimpijski tylko na chwilę znalazł się w stójce, ale nie pozwolił wstać z pleców rywalowi, skutecznie rozbijając go z góry. Podobnie jak w starciu z Thompsonem, Kołecki korzystał z dewastujących łokci. Mysiala nie dał się skończyć, ale po dwóch rundach był kompletnie rozbity i - co najważniejsze - przegrywał na kartach punktowych.

W ostatniej odsłonie Mysiala ponownie poszedł po nogi, ale Kołecki nie dał się nabrać, wybronił obalenie i przeszedł do pracy z góry. Pracy, wobec której Mysiala był po prostu bezradny. Kolejne łokcie, ciosy na twarz i żebra - to były środki, z których korzystał Kołecki. Mysiala tylko na chwilę wrócił do stójki, ale po chwili ponownie wylądował na plecach. Co prawda dotrwał do werdyktu, ale ten był formalnością. Sędziowie punktowali w stosunku 30:25, 30:25, 30:26.

Kołecki ponownie urządził w klatce krwawą łaźnie i dopisał kolejne zwycięstwo do rekordu. Aktualnie ma ich na koncie dwanaście. Przegrał tylko raz.

Komentarze (1)
avatar
Beka z gorzowiaczkòw
3 h temu
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Prawdziwy sportowiec a nie jak tak reszta popierdółek a’la pudzianoski. 
Zgłoś nielegalne treści