Gerard Pique stanął przed sądem, aby bronić legalności swoich działań związanych z przeniesieniem Superpucharu Hiszpanii do Arabii Saudyjskiej. Były zawodnik podkreślił, że nie otrzymał żadnych prowizji od Królewskiego Hiszpańskiego Związku Piłki Nożnej.
Podczas przesłuchania w sądzie w Majadahondzie, Pique wyjaśnił, że działał jako agent Arabii Saudyjskiej, a nie RFEF, co według niego wyklucza jakiekolwiek konflikty interesów. Były piłkarz wyraził również żal z powodu szkód wizerunkowych, jakie poniósł w wyniku tej sprawy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Mecz jak film akcji. Tak odwrócili losy spotkania
Hiszpan, nie kryjąc emocji i wzruszenia, zaznaczył, że w innym kraju jego działania mogłyby być docenione, ponieważ przyniosły znaczne korzyści finansowe dla RFEF. W Hiszpanii jednak sprawa trafiła do sądu, co było dla niego dużym zaskoczeniem.
Były piłkarz m.in. FC Barcelony podkreślił, że jego intencje były czyste, a działania zgodne z prawem. Mimo tego sprawa wywołała kontrowersje i wpłynęła na jego reputację, co Pique uważa za nieodwracalną stratę.
38-latek wyraził nadzieję, że jego wyjaśnienia przed sądem pomogą oczyścić jego imię i zakończyć tę trudną dla niego sytuację.