- Lubiłem słuchać cięższej muzyki, marzyłem o wyjeździe na festiwal do Jarocina. Ale wiedziałem, że mama w życiu mnie nie puści. Powiedziałem jej więc, że jadę do Pobierowa na wczasy. Na szczęście w tym czasie był tam mój kolega, który za mnie wysłał kartkę do mamy: "Pozdrawiam serdecznie, Artur, kochany synuś". Poznała prawdę wiele lat później. Nie mogła uwierzyć. Powtarzała: "Przecież dostałam od ciebie kartkę z Pobierowa!" - szeroko uśmiecha się Siódmiak w programie "Życie po życiu".
Wpisz przynajmniej 2 znaki