Najlepsi polscy szczypiorniści 2018: lewi rozgrywający

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koniec roku to czas podsumowań. Redakcja WP SportoweFakty tradycyjnie przygotowała ranking najlepszych polskich szczypiornistów. Po bramkarzach i lewoskrzydłowych, prezentujemy zestawienie lewych rozgrywający. Na czele poważne zmiany.

1
/ 8

Zestawienie powstało na podstawie redakcyjnego głosowania. Wzorem lat poprzednich na każdej pozycji wyróżniliśmy dziesięciu zawodników - sześciu w rankingowej kolejności oraz czterech pozostających w polu widzenia (*).

Ranking najlepszych polskich szczypiornistów - historia

2
/ 8

Po prawie 10 latach w Superlidze przebojem wdarł się do zestawienia. Pogoń, choć ugrzęzła w dole tabeli, zawsze mogła liczyć na Krupę. Może nie grzeszył skutecznością (niewiele ponad 50 proc.), podejmował wiele prób rzutowych, ale wielokrotnie kończył spotkania ze świetnym dorobkiem. Zwłaszcza jesień należała do niego, poza kilkoma słabszymi występami cały czas był liderem szczecinian. W połowie sezonu 2018/19 ma na koncie 79 bramek (średnio 5,6 gola na mecz) i w klasyfikacji strzelców przegrywa tylko z Arkadiuszem Morytą. Od kilku miesięcy dostaje powołania do reprezentacji, co spotkało się z dużym zdziwieniem (zadebiutował jako 29-latek). Piotr Przybecki widzi w nim kandydata na wysuniętego obrońcę.

3
/ 8

Wrócił do Polski po kilku latach we Francji i zagrał całkiem dobry sezon w Puławach, zwieńczony brązowym medalem. Świetnie zaczął 2018 rok, radził sobie nawet jako środkowy. Nieźle spisywał się w fazie grupowej Pucharu EHF, należał do najlepszych strzelców Azotów. W kolejnych miesiącach miewał przebłyski, ale drugie półrocze było generalnie słabsze. Pomimo to, głównie dzięki udanej wiośnie, znalazł się w najlepszej szóstce po rocznej przerwie. Po świetnym 2016 roku w barwach Nimes był trzecim lewym rozgrywającym w kraju.

4
/ 8

W wieku 28 lat osiągnął bodaj życiową formę. Ustabilizował się na wysokim poziomie, zwieńczył sezon znakomity występami w fazie play-off, zwłaszcza w spotkaniach najlepszej czwórki Superligi. M.in. poprowadził Gwardię do sensacyjnego zwycięstwa z Wisłą Płock w pierwszym półfinale. Ugruntował swoją pozycję w reprezentacji, w której po wielu epizodach zaczął odgrywać istotną rolę.

Jesienią 2018 roku najlepszy lewy rozgrywający Superligi, choć rozgrywki zaczął niemrawo, jak cała Gwardia. Po kilku kolejkach stał się głównym bombardierem zespołu, prawie co mecz zbliżał się do "dwucyfrówki", trafił do siatki 56 razy, i to grając z kontuzją nadgarstka. Jeden z najgroźniejszych graczy Superligi pod względem rzutu z dystansu.

5
/ 8

Niemieckie kluby, czy to z elity, czy z 2. Bundesligi, przemieliły i wypluły już niejednego Polaka. Genda poradził sobie w nowym otoczeniu, bez kompleksów wszedł do drugoligowego VfL Luebeck-Schwartau. Przeniósł się do Niemiec w styczniu 2018 roku, szybko odnalazł się na wyższym poziomie niż w MMTS-ie Kwidzyn. Sezon 2017/18 skończył z 72 golami w 18 meczach, radził sobie w obronie. W kolejnych rozgrywkach wykręcał podobne statystyki (56 bramek, 15 spotkań), zapowiadało się, że VfL będzie walczyć o awans. Gendę dopadł jednak pech, 12 grudnia zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, czeka go długa rehabilitacja po zabiegu i przez kilka miesięcy na pojawi się na parkiecie. Bardzo szkoda, bo byłby przydatny w reprezentacji, zwłaszcza w el. ME 2020. Polskiej kadrze brakuje regularnie grających zawodników o charakterystyce Gendy, dysponujących potężnym rzutem z dystansu.

6
/ 8

Nieprzerwanie w czubie od początku istnienia rankingu. Kapitalne tygodnie w Lidze Mistrzów, mnóstwo bramek i kluczowych zagrań. MVP finałów Superligi. Na wysoką formę 34-latka zwrócił uwagę niemiecki Flensburg, który wykorzystał sytuację kontraktową Jureckiego. Zamiast rocznej umowy w Kielcach były reprezentant Polski wolał dwa lata w drużynie mistrza Niemiec.

Jak wiele znaczy Jurecki dla VIVE, okazało się jesienią, gdy dopadł go uraz. Musiał pauzować prawie dwa miesiące, a jego nieobecność w Lidze Mistrzów była bardzo widoczna, przede wszystkim w obronie. 34-latek jest w stanie utrzymać się w gronie najlepszych przynajmniej przez następne sezony.

7
/ 8

Debiut na czele rankingu. Z parkietu zszedł król Karol Bielecki, a na jego miejsce, dość niespodziewanie, wskoczył Chrapkowski. Piszemy, że nieoczekiwanie, bo do Magdeburga odchodził po przeciętnych miesiącach w Kielcach. Tymczasem znakomicie odnalazł się wśród najlepszych na świecie, stał się czołowym obrońcą Bundesligi, tworzył mur razem z Żeljko Musą. Gladiatorzy byli z niego tak zadowoleni, że już teraz przedłużyli z nim umowę aż do 2023 roku. Gdy z powodu kontuzji łydki musiał odpoczywać przez miesiąc, Magdeburg dopadła akurat niemoc w Bundeslidze i Pucharze EHF.

Polak nie trzymał się tylko własnej połowy, wielokrotnie ruszał do przodu i finalizował kontrę bądź rzucał po szybkim wznowieniu i indywidualnej akcji. Do cna wykorzystywał swój czas w ataku, w 48 meczach uzbierał 70 goli, co jak na obrońcę jest świetnym rezultatem. Jeśli utrzyma taką dyspozycję, to wokół niego można budować kadrę na MŚ 2023 w Polsce i Szwecji.

8
/ 8

[b]

W polu widzenia: [/b]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
Grieg
30.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A co z rankingiem najlepszych szczypiornistek? Reprezentacja żeńska w przeciwieństwie do męskiej przynajmniej zagrała w tym roku na mistrzostwach Europy, więc dziewczynom tym bardziej się należ Czytaj całość
avatar
handballek
27.12.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Chrapkowski nie grający w klubie w ataku na 1 miejscu?