Odkąd światowa federacja wykluczyła Rosjan z udziału w eliminacjach, stało się jasne, że Słowacy lub Belgowie dostali prezent od losu. Zwycięzca tej pary miał być rywalem Sbornej w głównej rundzie kwalifikacji, ale w tej sytuacji odwołano drugą fazę.
Nasi południowi sąsiedzi wygrali u siebie 28:26 i wydawało się, że po raz pierwszy od 12 lat wywalczą awans. Belgowie zagrali jednak znakomicie w rewanżu, ich najbardziej znany kadrowicz Jef Lettens z francuskiej Tuluzy odbił aż 18 piłek i zatrzymał Słowaków (31:26). Udział w zwycięstwie miał też pochodzący z Polski Bartosz Kedziora.
Belgowie jeszcze nigdy nie grali w imprezie mistrzowskiej, poza nielicznymi wyjątkami występują w półamatorskich klubach z Beneluksu. Pomimo to, w przeszłości potrafili zremisować z Serbami w el. ME 2020, w trakcie kwalifikacji do ME 2018 przegrali z Francją zaledwie jedną bramką.
ZOBACZ WIDEO: Była gwiazda sportu próbuje sił w tanecznym show. Tak sobie radzi
Kolejną niespodzianką porażka Bośniaków. Grecy dwukrotnie odprawili uczestników ME 2022 i zagrają o MŚ 2023 z Czarnogórą. Zgodnie z oczekiwaniami Macedonia Północna z niezniszczalnym grającym trenem Kiryłem Łazarowem (60 minut 42-latka!) poradziła sobie z Rumunami.
Pewni awansu nie są jeszcze Słoweńcy, którzy w debiucie Urosa Zormana pokonali Włochów zaledwie 29:28. Rewanż 20 marca. W związku z wojną Ukraińcy nie byli w stanie zagrać dwumeczu z Finami, z kolei po dyskwalifikacji Białorusinów do drugiej fazy dostały się Wyspy Owcze.
ZOBACZ:
Koniec kaliskiego duetu bramkarzy
Ukraińcy trafią do PGNiG Superligi