W ostatnim spotkaniu mielczan z Azotami Puławy Miljan Ivanović nie znalazł się nawet w protokole meczowym. Nieoficjalnie mówiło się, że czas Serba w Mielcu dobiegł końca. Skontaktowaliśmy się z lewym rozgrywającym, który potwierdził te informacje: - Rozstaliśmy się za porozumieniem stron.
Prezes Roman Kowalik już wcześniej zapowiadał, że bierze pod uwagę rozwiązanie umów z niektórymi zawodnikami. Stal po 12 kolejkach zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli z identycznym dorobkiem jak ostatnia Pogoń.
- Zostawiłem dużo krwi i potu dla Stali, nie chciałem rozstawać się z klubem w taki sposób. Kocham to miasto i ludzi, którzy mieszkają w Mielcu. Mam tutaj wielu przyjaciół. Zresztą czuje się w Polsce jak w domu i chciałbym tutaj zostać - przyznaje Serb.
Ivanović trafił do Polski w grudniu 2019 roku. Szybko zaaklimatyzował się w Mielcu i w pierwszych meczach po transferze imponował skutecznością z dystansu i wstępnie pytały o niego Azoty Puławy. Kolejny sezon był niezły w jego wykonaniu (111 bramek), ale mielczanie zajęli ostatnie miejsce w Superlidze. Na początku obecnych rozgrywek doznał kontuzji, po krótkiej pauzie wrócił do gry i powoli wracał do dyspozycji z poprzedniego sezonu (25 goli). Jak na razie dorobek Ivanovicia w Superlidze zamknął się na 192 bramkach.
To prawdopodobnie nie koniec odejść ze Stali. Jak wcześniej informowaliśmy, za nowym klubem rozgląda się obrotowy Kosta Petrović, nieoficjalnie Stal nie wiąże też przyszłości z Kacprem Adamczukiem.
ZOBACZ:
Mocne uderzenie Rosjanek
Rzadko spotykana sytuacja w Superlidze
ZOBACZ WIDEO: Zimno od samego patrzenia. W tym Jan Błachowicz jest królem