Piotrkowianin wygrał mimo przeciwności. Było nad czym pracować

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / PGNiG / Na zdjęciu: radość zawodników Piotrkowianina
Materiały prasowe / PGNiG / Na zdjęciu: radość zawodników Piotrkowianina
zdjęcie autora artykułu

Stracili lidera obrony, przyjechali w wąskim składzie i zupełnie nie radzili sobie z Pawłem Paterkiem. Po przerwie Piotrkowianin był innym zespołem, dzięki zwycięstwu w Głogowie zbliżył się do miejsca w czołowej ósemce na koniec sezonu (32:33).

Pewnie Bartosz Jurecki nie będzie chciał zdradzać szczegółów, ale widać, że potrafi wstrząsnąć zespołem. Niedawno Piotrkowianin Piotrków Trybunalski zdmuchnął po przerwie Gwardię Opole, w ostatniej kolejce Superligi odwrócił losy meczu z Chrobrym (choć niewiele na to wskazywało).

Gracze z Piotrkowa zupełnie nie mieli pomysłu na Pawła Paterka. Niemal wszystkie akcje głogowian przechodziły przez ręce lewego rozgrywającego, który - jeśli sam nie rzucał - to przynajmniej asystował. Częściej jednak sam finalizował akcje i w 30 minut uzbierał już dziewięć bramek.

Po przerwie zobaczyliśmy innego Piotrkowianina. Bardziej zdeterminowanego, ze szczelniejszą obroną i błyskotliwymi rozgrywającymi. Jan Stolarski szalał na prawej stronie, w końcówce rzucił dwie ważne bramki, ale w pamięć zapadła głównie interwencja Kacpra Ligarzewskiego. Jakub Orpik miał w rękach idealną piłkę na remis, lepszy był golkiper z Piotrkowa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skąd ona ma tyle energii? Jędrzejczyk jest niczym... rakieta!

- Chcieliśmy od początku drugiej połowy wyjść obroną 5+1 pod Pawła Paterka, który zagrał świetną połowę. Wiedzieliśmy, że jest bardzo dynamiczny i wiele od niego zależy. Potem graliśmy jeszcze 4+2, ale wytrzymaliśmy do końca. Wielkie ukłony dla moich chłopaków - podkreślił na konferencji pomeczowej trener Jurecki, który musiał sobie radzić m.in. bez podstawowego obrońcy Romana Pożarka (kontuzja tuż przed meczem). W składzie brakowało też obrotowego Antoniego Donieckiego, Marcina Matyjasika czy Patryka Mastalerza.

Piotrkowianin stał się rewelacją sezonu, awansował na piątą lokatę i jest na dobrej drodze do miejsca w czołowej ósemce. Mało kto pamięta o pożarze na pokładzie sprzed kilku miesięcy. Drużyna Bartosza Jureckiego długo okupowała ostatnie miejsce w tabeli i dopiero rzutem na taśmę obronił ligowy byt.

ZOBACZ: Mocne słowa po meczu Pogoni Niesamowity mecz bramkarzy w Zabrzu

Źródło artykułu: