Wielkie zwycięstwo Łomży Vive w Barcelonie! Palau Blaugrana padła po sześciu latach

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: szczypiorniści Barlinek Industrii Kielce
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: szczypiorniści Barlinek Industrii Kielce

Fantastycznej rzeczy dokonali szczypiorniści z Kielc. Gracze Łomży Vive pokonali na wyjeździe FC Barcę 32:30 i umocnili się na pozycji lidera grupy B Ligi Mistrzów.

Jak trudne zadanie stało przed kielczanami, obrazuje statystyka - szczypiorniści Dumy Katalonii nie przegrali na własnym parkiecie od 2015 roku. Hiszpanie w tym sezonie mieli co prawda kilka słabszych momentów, ale Palau Blaugrana to twierdza, której bronią z wielką zaciętością.

Żółto-biało-niebiescy nie przestraszyli się jednak ani statystyk, ani atmosfery panującej w Barcelonie. Zawodnicy Łomży Vive od pierwszych minut spotkania pokazywali, że dla nich liczy się tylko zwycięstwo.

Początek starcia był zresztą niezwykle wyrównany - Hiszpanie zwykli narzucać rywalom bardzo szybkie tempo i już w pierwszych minutach budować wysoką przewagę. Tym razem im się to nie udało, podopieczni Tałanta Dujszebajewa poszli z gospodarzami na wymianę ciosów i bez większych problemów dotrzymywali im kroku.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Marcin Najman nie przestaje zadziwiać! Zobacz, co tym razem

Kryzysowy moment w szeregach żółto-biało-niebieskich przyszedł jednak dość szybko - po doskonałych dziesięciu minutach kielczanie zanotowali mały przestój. Świetna, bardzo aktywna obrona Katalończyków zaczęła sprawiać mistrzom Polski sporo problemów. Goście na domiar złego zaczęli się mylić, a ich przeciwnicy błyskawicznie to wykorzystali. Z 4:5 na tablicy wyników zrobiło się 8:5.

Kielczanie znaleźli się w sporych tarapatach - gospodarze nakręcali się z minuty na minutę, a oni mieli ogromne problemy z przebiciem się przez hiszpańską defensywę. Taki stan rzeczy nie trwał jednak długo, a mistrzowie Polski zareagowali w najlepszy możliwy sposób - serią czterech trafień z rzędu. Z doskonałej strony pokazali się Dylan Nahi, Arkadiusz Moryto i Andreas Wolff.

Walka rozgorzała się na nowo i tym razem to żółto-biało-niebiescy byli górą. Mistrzowie Polski popisali się kilkoma fantastycznymi bramkami i po chwili to oni mieli cztery oczka przewagi nad rywalami.

Już od początku drugiej połowy gracze z Barcelony rzucili się do odrabiania strat - gospodarze szybko poczuli, że rywale są mocno zdeterminowani. Kielczanie skutecznie jednak odpierali ataki i cały czas utrzymywali prowadzenie. Na dziesięć minut przed ostatnią syreną straty Hiszpanów stopniały już tylko do jednego oczka i na parkiecie zrobiło się naprawdę gorąco.

Żółto-biało-niebiescy kolejny raz udowodnili jednak, jak mocnym są zespołem. Szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego pokazali, że potrafią grać pod ogromną presją i że w trudnych momentach zachowują sporo zimnej krwi.

Końcówka meczu była jednak szalona - gospodarze mocno naciskali, byli niezwykle blisko doprowadzenia do remisu, ale kielczanie zagrali czujnie w obronie. Niezastąpiony znów był Andreas Wolff, ale kluczowy okazał się przechwyt Artsioma Karaleka i kontra Moryty.

FC Barca Lassa - Łomża Vive Kielce 30:32 (16:19)

FC Barca: Perez de Vargas, Maciel - Mem 7, Arino 2, Janc, N'guessan 7, Gomez 3, Thiagus Petrus, Cindrić 1, Fernandez 1, Parera, Makuc 3, Langaro 1, Richardson, Fabregas 5, Zein

Łomża Vive: Kornecki, Wolff - Vujović 3, Sanchez-Migallon, Olejniczak, Sićko 4, A. Dujshebaev 4, Tournat 2, Karacić 1, Kulesz 2, Moryto 7, Thrastarson, Gębala, Karalek 3, Gudjonsson, Nahi 6

Źródło artykułu: