Stal błysnęła w Kielcach. Łomża Vive z kolejnym zwycięstwem, chociaż nie obyło się bez kłopotów

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: szczypiorniści Barlinek Industrii Kielce
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: szczypiorniści Barlinek Industrii Kielce

Szczypiorniści Łomży Vive Kielce odnieśli kolejne zwycięstwo w rozgrywkach PGNiG Superligi (35:28). Żółto-biało-niebieskim sporo krwi napsuli jednak gracze Handball Stali Mielec, którzy do przerwy prowadzili w Hali Legionów trzema trafieniami.

Kielczanie do sobotniego spotkania przystąpili w mocno okrojonym składzie. W protokole meczowym zabrakło Dylana Nahi, Artsioma Karaleka, Sigvaldiego Gudjonssona, Branko Vujovicia, Miguela Sancheza Migallóna, Yusufa Faruka i Daniela Dujshebaeva. Żółto-biało-niebiescy grali jednak u siebie, więc bez względu na braki kadrowe, byli murowanymi faworytami.

Tymczasem to goście zaczęli pojedynek zdecydowanie lepiej - mielczanie błysnęli już w pierwszych minutach i szybko wyszli na prowadzenie 3:0. Zanim do mistrzów Polski dotarło, co się dzieje, już musieli odrabiać straty. Nie szło im to jednak najlepiej - kielczanie popełniali sporo prostych błędów i byli mocno nieskuteczni.

Szczypiorniści Stali robili za to, co mogli, by utrzymać swoje prowadzenie - grali niezwykle ambitnie i bardzo czujnie w obronie. Gospodarze momentami mieli niemałe problemy, by przedrzeć się przez twardą defensywę przyjezdnych.

ZOBACZ WIDEO: Tym wideo gwiazda sportu podbija internet. Co za umiejętności!

Spotkanie chwilami było nieco chaotyczne i miało to też swoje odzwierciedlenie w wyniku - raz na prowadzenie wychodzili mielczanie, a chwilę później inicjatywę przejmowali kielczanie.

Końcówka pierwszej połowy to był jednak popis gości, którzy po bardzo dobrym fragmencie odskoczyli na cztery trafienia przewagi. Na sześć sekund przed gwizdkiem o czas dla swojego zespołu poprosił trener Tałant Dujszebajew. Przerwa w grze nie była jednak długa, szkoleniowiec szybko przekazał uwagi drużynie i kielczanie błyskawicznie wrócili na boisko. Przed zejściem do szatni trafienie zdobył jeszcze Damian Domagała i mistrzowie Polski po trzydziestu minutach gry przegrywali 14:17.

Drugą połowę gospodarze zaczęli od mocnego uderzenia i natychmiast wzięli się do odrabiania strat. Nie minęły cztery minuty, a na tablicy wyników pojawił się remis po 18. Przez chwilę walka toczyła się jeszcze systemem bramka za bramkę, ale nie trzeba było długo czekać, by gospodarze zaczęli budować przewagę.

Mielczanie cały czas grali niezwykle ambitnie, ale żółto-biało-niebiescy rozkręcali się z minuty na minutę. Gdy przewaga żółto-biało-niebieskich urosła do siedmiu trafień, jasne okazało się, że kielczanie zwycięstwa z rąk już nie wypuszczą.

Łomża Vive Kielce - Handball Stal Mielec 35:28 (14:17)

Łomża Vive: Kornecki, Wolff - Olejniczak 2, Sićko 1, A. Dujshebaev 2, Tournat 2, Karacić 3, Kulesz 6, Moryto 9, Thrastarson 2, Surgiel 5, Domagała 3, Gębala,

Handball Stal: Dekarz, Procho - Wilk 1, Monczka 2, Sobut, Ruhnke 9, Pribanić 1, Graczyk 3, Wołyncew 1, Smolikow 3, Adamczuk 4, Osmola 2, Petrović 5, Ivanović 2, Krupa

Źródło artykułu: