- Zagraliśmy dobre spotkanie, ale co z tego skoro punkty pojechały do Kielc. Chociaż ten jeden malutki mógłby zostać tutaj, niestety to się nie udało. Nastawialiśmy się na ciężką walkę i to było - podsumował sobotni występ swoich podopiecznych trener Lis.
W czym zatem szkoleniowiec puławian upatrywał przyczyn porażki z Łomża Vive? - Zabrakło nam trochę szczęścia. Mieliśmy jeden niefartowny karny, który odbił się od poprzeczki i Wadim sam sobie wrzucił piłkę do bramki. Z kolei w końcówce rywale nie trafili karnego, ale piłka wpadła im prosto w ręce. To strasznie boli, ale taki jest sport, a jeżeli chce się zdobywać punkty z takim zespołem jak Łomża Vive, to malutki łut szczęścia też jest potrzebny.
Jaka jest zatem recepta na to by w przyszłości wygrywać takie mecze jak ten z drużynami z Kielc, czy Płocka? Ten drugi rywal czeka na puławian już w najbliższy piątek.
- Trzeba patrzeć realnie jaka jest hierarchia w polskiej lidze i tego się nie przeskoczy, bo niestety to wszystko są pieniądze. Może nie do końca to jest sportowe, ale to budżet kreuje drużynę, to jakich zawodników się ma. My możemy z zespołami z Kielc, czy Płocka nadrabiać walecznością, sercem. Zmotywowani musimy być, a granica między przemotywowaniem, a podejściem racjonalnym jest bardzo cienka. Mam nadzieję, że zagramy tam (w Płocku) podobnie i chociaż jeden punkt uda nam się przywieść - zakończył Lis.
Zobacz także:
Kaliszanie z patentem na Torus Wybrzeże Gdańsk -->
Nowy zawodnik z kontraktem w Łomży Vive Kielce -->
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!