Odejście Tomasza Kasprzaka było przesądzone od kilku miesięcy. Pytanie brzmiało tylko, kiedy dojdzie do rozwiązania umowy. Obrotowy miał rozstać się z Azotami Puławy po sezonie 2018/19, ale nie znalazł nowego pracodawcy i spróbował wywalczyć miejsce w składzie zespołu.
ZOBACZ: Rewolucja w Superlidze
Podejście numer dwa do Azotów zakończyło się klapą. Kasprzak rzadko podnosił się z ławki, nie rzucił bramki w tym sezonie, właściwie jedynie figurował w składzie. Klub z Puław ogłosił rozstanie za porozumieniem stron i obrotowy będzie mógł dołączyć do pierwszoligowego KPR-u Legionowo, w którym występował przed przenosinami na Lubelszczyznę.
2,5-letnią przygodę Kasprzaka z Azotami trzeba określić jako niepowodzenie. Do Puław trafił jako czołowy obrotowy Superligi i zdecydowany lider KPR-u. W nowym otoczeniu nie zyskał jednak uznania w oczach szkoleniowców, przede wszystkim dostawał niewiele szans w ataku. W polskiej elicie rzucił dla Azotów 64 gole.
Prezes Jerzy Witaszek od początku roku uszczuplił kadrę o trzech zawodników - oprócz Kasprzaka byli to Jakub Moryń i pożegnany kilka godzin wcześniej Michał Skwierawski (CZYTAJ). W ich miejsce pozyskano Aleksandra Baczkę i Andrija Akimienkę. Na pozycji obrotowego nie należy spodziewać się wzmocnień, bo w składzie pozostaje reprezentant kraju Dawid Dawydzik i uznany ligowiec Łukasz Rogulski.
ZOBACZ WIDEO: Michał Cieślak już w Polsce. Opowiedział o tym, co działo się w Kongo