PGNiG Superliga. Wielki mecz Adamczyka i Wróbla. Wybrzeże lepsze od Pogoni

WP SportoweFakty / Michał Dominik / Na zdjęciu: Kamil Adamczyk
WP SportoweFakty / Michał Dominik / Na zdjęciu: Kamil Adamczyk

To był mecz dwóch aktorów pierwszoplanowych. Kamil Adamczyk i Mateusz Wróbel rzucili po 11 bramek dla Torus Wybrzeża, a gdańszczanie pokonali Sandra Spa Pogoń Szczecin 31:27.

Od początku mecz był wyrównany i obie drużyny były niezwykle konkretne w swoich działaniach. W końcu jednak to przyjezdni zbudowali przewagę. Torus Wybrzeże popełniało za dużo błędów w ataku pozycyjnym, co skrzętnie wykorzystywał zespół z województwa zachodniopomorskiego.

Po tym jak po kolejnej łatwej stracie gospodarzy bramkę zdobył Dmytro Horiha, trener Thomas Orneborg wziął czas. To jednak nie pomogło gospodarzom z Gdańska. Bardzo dobrze w ataku grał Wojciech Matuszak, a gdy bramkę zdobył Dawid Fedeńczak, było już 7:10.

Trener Rafał Biały kilka minut przed przerwą zdecydował się wpuścić do ataku siódmego zawodnika z pola, ale przyniosło to odwrotny skutek. W zespole Torus Wybrzeża Gdańsk grał bowiem Kamil Adamczyk. Leworęczny rozgrywający rozgrywał bodaj najlepsze 30 minut w dotychczasowej karierze. Rzucił 6 bramek dla swojej drużyny i zrobił różnicę. Gdy dołączył do niego Mateusz Wróbel, gdańszczanie dogonili rywala. Do przerwy gospodarze prowadzili 14:13, a wynik ustalił Adamczyk. Ta dwójka rozgrywających nie powiedziała jednak jeszcze ostatniego słowa.

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]

Górnik podrażniony porażką w Płocku. Zobacz więcej!
Na początku drugiej połowy doszło do przykrej sytuacji, groźnie wyglądającej kontuzji doznał Krzysztof Komarzewski, który pechowo zderzył się z wracającym do obrony rywalem. Gdańszczanie prowadzili już różnicą dwóch bramek, jednak goście wykorzystali brak konsekwencji w ataku Torus Wybrzeża i po bramce Piotra Rybskiego znów wyszli na jedną bramkę przewagi. Przez długi czas jednak żaden zespół nie potrafił zneutralizować rywala.

W końcówce spotkania ponownie jednak "odpalił" Kamil Adamczyk, który przy stanie 24:24 rzucił trzy bramki z rzędu! Do tego szczecinianie mając świadomość tego, że ucieka im czas, popełniali szkolne błędy. Gospodarze w końcówce meczu grali niemal cały czas w osłabieniu, jednak nie przeszkodziło im to w odniesieniu zwycięstwa. Trudno jest powstrzymać jednak drużynę, w której dwaj zawodnicy zdobywają po 11 bramek. Ostatecznie Torus Wybrzeże wygrało 31:27 i zanotowało trzecią wygraną z rzędu

Azotowe derby dla puławian. Zobacz więcej!

Torus Wybrzeże Gdańsk - Sandra Spa Pogoń Szczecin 31:27 (14:13)

Torus Wybrzeże: Chmieliński, Kiepulski - Adamczyk 11, Wróbel 11, Janikowski 5, Pieczonka 2, Papaj 1, Komarzewski 1, Gądek, Bednarek, Gajek, Salacz, Malinski, Didyk, Sadowski.
Karne: 1/3.
Kary: 10 min. (Gajek 6 min. - cz.k., Papaj 2 min. - cz.k., Salacz 2 min.).

Sandra Spa Pogoń: Terechow, Gawryś - Bosy 6, Krupa 4, Rybski 4, Horiha 4, Matuszak 3, Krysiak 2, Zaremba 2, Fedeńczak 1, Biernacki 1, Wąsowski, Jedziniak.
Karne: 2/3.
Kary: 12 min. (Wąsowski, Krupa - po 4 min., Horiha, Biernacki - po 2 min.).

Sędziowie: Leszczyński, Piechota.

Źródło artykułu: