PGNiG Superliga. PGE VIVE Kielce w Opolu znów po twardym boju

Materiały prasowe / Anna Benicewicz-Miazga / Na zdjęciu: Igor Karacić
Materiały prasowe / Anna Benicewicz-Miazga / Na zdjęciu: Igor Karacić

Cztery miesiące po sensacyjnej porażce w półfinale PGNiG Superligi PGE VIVE Kielce ponownie pojawi się w Opolu. Mistrzowie Polski pewnie odczuwają w nogach niedawne spotkanie w Kilonii, mieli raptem dwa dni na regenerację.

Można doszukać się pewnej analogii do majowego półfinału, bo wówczas VIVE przyjechało do Opola po wyniszczającym finale Pucharu Polski z Orlenem Wisłą Płock. Teraz uda się do "Okrąglaka"... kilkadziesiąt godzin po heroicznym (i wyjazdowym) boju z THW Kiel w Lidze Mistrzów. VIVE wyrównało rzutem na taśmę - mając cztery sekundy na ostatnią akcję, udało się przetransportować piłkę do przodu, gdzie na rozpaczliwą próbę zdecydował się Alex Dujshebaev. I trafił (CZYTAJ).

Remis w takich okolicznościach scementował odmieniony zespół, który tak naprawdę dopiero się zgrywa. Świetnie wkomponował się Igor Karacić, trochę gorzej radzi sobie Doruk Pehlivan. Debiut młodego Turka w Lidze Mistrzów dostrzegli nawet dziennikarze w jego kraju, pisząc o niezbyt udanym występie. - Dał się ponieść podnieceniu - napisał portal Hentbolhaber.net.

ZOBACZ: Młodzież na czele snajperów

Właśnie mecze tak jak z Gwardią mają zbudować pewność siebie Pehlivana. Jeden z mocniejszych rywali w Polsce to dobre przetarcie przed kolejnymi spotkaniami w Lidze Mistrzów, a trzeba pamiętać, że cztery miesiące temu opolanie jako pierwsi od ponad 100 spotkań znaleźli sposób na VIVE.

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Sport to ciągła presja i pogoń za wynikiem

Mistrzów Polski nie niosły nogi, szwankowała skuteczność, a Gwardia uwierzyła, że naprzeciwko niej stoją ludzie, nie maszyny do wygrywania. Nie przestraszyła się swojej szansy, po golu Karola Siwaka tuż przed syreną zwyciężyła 32:31 i pojawiła się na czołówkach serwisów w całej Europie. Rewanż nie przysporzył tylu emocji, VIVE wygrało 37:28, ale sukces opolan na długo pozostanie w pamięci jako "straszak" przed zbytnim rozluźnieniem. Chociaż znając filozofię Talanta Dujszebajewa, w pierwszej kolejności zadba o szacunek dla przeciwnika.

Co do Gwardii, to nie zobaczyliśmy jej prawdziwej twarzy. Z Górnikiem zabrakło pary na 60 minut, wygrała z Pogonią Szczecin i Grupą Azoty Tarnów, czyli rywalami raczej z dolnej połówki tabeli. Jak zazwyczaj nie zawodzili Patryk Mauer i Mateusz Jankowski, pałeczkę od Kamila Mokrzkiego przejął Maciej Zarzycki, ale np. Adam Malcher dopiero w 3. kolejce przypomniał, czemu przez ostatnie dwa był postrachem snajperów.

KPR Gwardia Opole - PGE VIVE Kielce / 18.09.2019, godz. 18.00

Źródło artykułu: