Z początku mozolnie, Nafciarze rozkręcali się z każdą kolejną akcją. Grą umiejętnie kierował Nacho Moya, po nieudanym starcie torpedy z drugiej linii zaczął odpalać Tomasz Gębala i płocczanie spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie.
Puławianie nie postawili wysoko poprzeczki. Drużyna gości zdążyła już swoich kibiców przyzwyczaić, że w tym sezonie gra przede wszystkim wolno i przewidywalnie. Zawodnicy Azotów - poza jedną wrzutką zakończoną przez Nikolę Prce - nie potrafili w żaden sposób zaskoczyć Nafciarzy w pierwszej połowie. Gdyby nie indywidualne zrywy Marko Panicia czy Krzysztofa Łyżwy, wynik mógł być zdecydowanie gorszy.
Na domiar złego, chęć do gry przyjezdnym skutecznie odbierał Adam Morawski. Bramkarz Wisły jest w ostatnich tygodniach w znakomitej formie, co potwierdził też w sobotę. Wielokrotnie zatrzymywał podopiecznych Zbigniewa Markuszewskiego, w tym dwukrotnie z linii 7. metrów.
Nie będzie rewolucji w piłce ręcznej. Dowiedz się więcej!
Po zmianie stron obudzili się puławianie. Zaczęli grać z większym zaangażowaniem, dużo do ich postawy wniósł Piotr Masłowski. Były reprezentant Polski zdecydowanie przyśpieszył grę swojej drużyny. Efekt? 3:0 po pierwszych minutach dla Azotów.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Odejście Sa Pinto oczyści atmosferę w szatni Legii? "Zniknęła normalność. Tego nie powinien robić żaden trener"
Dobra gra gości trwała w najlepsze, a Wisła ciągle była w letargu. Trzy karne z rzędu wykorzystał Jerko Matulić, kilka piłek odbił Walentyn Koszowy i strata z pierwszej połowy zmalała do 3 bramek. Co więcej, groźnie wyglądający upadek zaliczył Moya; na szczęście dla Nafciarzy Hiszpan wrócił po chwili na parkiet.
Złą passę przerwał dopiero Michał Daszek. Na prawoskrzydłowym można w tym sezonie polegać jak na Zawiszy. Etatowy reprezentant Biało-Czerwonych jest w znakomitej formie, będąc jednym z najlepszych zawodników swojej drużyny w tym sezonie. Raz, dwa, trzy, cztery i pięć - w końcówce Daszek zabawił się z puławskimi obrońcami. Nic dziwnego, że po chwili doczekał się owacji na stojąco. Nieliczna grupa kibiców, obecna na trybunach Orlen Areny, głośno skandowała nazwisko 26-latka.
Mecz zakończył się zwycięstwem Wisły 28:24. Na Nafciarzy w finale czeka już mistrz Polski, PGE VIVE Kielce.
Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy 28:24 (16:8)
Wisła:
Wichary, Morawski, Borbely - Daszek 10 (3 k), Krajewski, Racotea, Moya 2, Zdrahala 1, Obradović, Piechowski, Mihić 3, de Toledo 4, Sulić 3, Gębala 3, Mlakar 2
Karne: 3/3
Kary: 8 min. (Obradović 4 min., de Toledo, Sulić - po 2 min.)
Azoty:
Bogdanow, Koszowy - Kaleb, Panić 4, Podsiadło 4, Łyżwa 2, Matulić 6 (3 k), Skrabania 1, Rogulski, Grzelak 1, Masłowski, Titow 2, Kasprzak, Prce 1, Gumiński 3 (1 k), Seroka
Karne: 4/7
Kary: 8 min. (Rogulski, Grzelak, Panić, Matulić - po 2 min.)
1. szkoda, że mecz będzie rozgrywany w Poznaniu, wątpię aby w tym mieście było duże zainteresowanie.
2. Z perspektywy kibica Vive, nieważne kto ten dzisiejs Czytaj całość