PGNiG Puchar Polski: "dycha" Michała Daszka. Orlen Wisła melduje się w finale

Newspix / Adam Starszynski / PressFocus  / Na zdjęciu: Michał Daszek
Newspix / Adam Starszynski / PressFocus / Na zdjęciu: Michał Daszek

Bez niespodzianki w Płocku. Zgodnie z przewidywaniami, Orlen Wisła Płock pokonała KS Azoty Puławy 28:24 (16:8). 10 bramek rzucił niezawodny Michał Daszek.

Z początku mozolnie, Nafciarze rozkręcali się z każdą kolejną akcją. Grą umiejętnie kierował Nacho Moya, po nieudanym starcie torpedy z drugiej linii zaczął odpalać Tomasz Gębala i płocczanie spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie.

Puławianie nie postawili wysoko poprzeczki. Drużyna gości zdążyła już swoich kibiców przyzwyczaić, że w tym sezonie gra przede wszystkim wolno i przewidywalnie. Zawodnicy Azotów - poza jedną wrzutką zakończoną przez Nikolę Prce - nie potrafili w żaden sposób zaskoczyć Nafciarzy w pierwszej połowie. Gdyby nie indywidualne zrywy Marko Panicia czy Krzysztofa Łyżwy, wynik mógł być zdecydowanie gorszy.

Na domiar złego, chęć do gry przyjezdnym skutecznie odbierał Adam Morawski. Bramkarz Wisły jest w ostatnich tygodniach w znakomitej formie, co potwierdził też w sobotę. Wielokrotnie zatrzymywał podopiecznych Zbigniewa Markuszewskiego, w tym dwukrotnie z linii 7. metrów.

Nie będzie rewolucji w piłce ręcznej. Dowiedz się więcej!

Po zmianie stron obudzili się puławianie. Zaczęli grać z większym zaangażowaniem, dużo do ich postawy wniósł Piotr Masłowski. Były reprezentant Polski zdecydowanie przyśpieszył grę swojej drużyny. Efekt? 3:0 po pierwszych minutach dla Azotów.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Odejście Sa Pinto oczyści atmosferę w szatni Legii? "Zniknęła normalność. Tego nie powinien robić żaden trener"

Dobra gra gości trwała w najlepsze, a Wisła ciągle była w letargu. Trzy karne z rzędu wykorzystał Jerko Matulić, kilka piłek odbił Walentyn Koszowy i strata z pierwszej połowy zmalała do 3 bramek. Co więcej, groźnie wyglądający upadek zaliczył Moya; na szczęście dla Nafciarzy Hiszpan wrócił po chwili na parkiet.

Złą passę przerwał dopiero Michał Daszek. Na prawoskrzydłowym można w tym sezonie polegać jak na Zawiszy. Etatowy reprezentant Biało-Czerwonych jest w znakomitej formie, będąc jednym z najlepszych zawodników swojej drużyny w tym sezonie. Raz, dwa, trzy, cztery i pięć - w końcówce Daszek zabawił się z puławskimi obrońcami. Nic dziwnego, że po chwili doczekał się owacji na stojąco. Nieliczna grupa kibiców, obecna na trybunach Orlen Areny, głośno skandowała nazwisko 26-latka.

Mecz zakończył się zwycięstwem Wisły 28:24. Na Nafciarzy w finale czeka już mistrz Polski, PGE VIVE Kielce.

Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy 28:24 (16:8)
Wisła:

Wichary, Morawski, Borbely - Daszek 10 (3 k), Krajewski, Racotea, Moya 2, Zdrahala 1, Obradović, Piechowski, Mihić 3, de Toledo 4, Sulić 3, Gębala 3, Mlakar 2
Karne:
3/3
Kary:
8 min. (Obradović 4 min., de Toledo, Sulić - po 2 min.)
Azoty:

Bogdanow, Koszowy - Kaleb, Panić 4, Podsiadło 4, Łyżwa 2, Matulić 6 (3 k), Skrabania 1, Rogulski, Grzelak 1, Masłowski, Titow 2, Kasprzak, Prce 1, Gumiński 3 (1 k), Seroka
Karne:
4/7
Kary:
8 min. (Rogulski, Grzelak, Panić, Matulić - po 2 min.)

Źródło artykułu: