Następny przystanek - dwumecz z Niemcami. Dużo rozterek przed el. ME 2020

Newspix / MIROSLAW SZOZDA / 400mm.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Denis Szczęsny
Newspix / MIROSLAW SZOZDA / 400mm.pl / NEWSPIX.PL / Na zdjęciu: Denis Szczęsny

Miesięczne zgrupowanie reprezentacji szczypiornistów miało pomóc znaleźć odpowiedzi na pytania przed najważniejszymi spotkaniami el. ME 2020. Udało się częściowo. Obsada niektórych pozycji pozostała niewiadomą, a mecze z Niemcami za trzy miesiące.

W tym artykule dowiesz się o:

To było bodaj najdłuższe zgrupowanie za kadencji Piotra Przybeckiego. Niektórzy z zawodników trenowali razem od 10 grudnia, ze względu na kontuzje skład ewoluował, ale dość długo pracowała ze sobą podobna grupa. Po dwóch przegranych sparingach ze Szwajcarami (27:29, 28:32) kadrowicze wrócili do klubów.

- Trzeba sobie otwarcie przyznać, że sędziowie okradli nas ze zwycięstwa w pierwszym meczu. Może przesadziłem sugerując, że za faul na Jarosiewiczu należała się czerwona kartka, ale na pewno karny i dwie minuty. Szwajcar niebezpiecznie trącił go, kiedy był już w powietrzu. Zresztą przez całe spotkania sędziowanie było na bardzo słabym poziomie. Drugi mecz zasłużenie dla Szwajcarów, nie pomogliśmy bramkarzom, a oni reszcie chłopaków - podsumował Przybecki.

Tak naprawdę reprezentacji nie powinno oceniać się przez pryzmat wyników (3 zwycięstwa, 4 porażki, w tym z Hiszpanią i Białorusią). Urazy spowodowały, że siódemka została zmontowana na poczekaniu z kilku podstawowych graczy, debiutantów, w tym niedawnych młodzieżowców, którzy w normalnych warunkach (czytaj - bez kontuzji) mają daleką drogę do zespołu. Skupimy się bardziej na indywidualnych laurkach.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Fernando Alonso i Mark Webber wystartują w kolejnym wyścigu? "Organizatorzy zacierają ręce"

Mocne punkty i stare dylematy

Względny spokój gwarantują bramkarze. Mateusz Kornecki zagrał cztery bardzo dobre spotkania, chwilowo wygryzł Adama Malchera i Piotra Wyszomirskiego. Na ten moment Paweł Salacz stał się kołowym numer trzy w kadrze, nieźle uzupełniał się w środku obrony z Kamilem Syprzakiem bądź Maciejem Gębalą. Na lewym skrzydle błyszczał Jan Czuwara, który "wykorzystał" nieobecność Przemysława Krajewskiego. Na korzyść bardziej doświadczonego z tego duetu przemawia głównie obrona, chyba że uda się pogodzić ich wspólną obecność na boisku.

Przybecki nadal nie znalazł środkowego reprezentacji. Adrian Kondratiuk i niedawny debiutant Bartosz Kowalczyk miewali dobre chwile, ale to za mało, by wystawić im wysoką ocenę. W zasadzie zagrali na takim poziomie jak szykowany wcześniej do roli nr 1, Michał Potoczny, czyli przeciętnie. Najpewniej dostaną powołania na zgrupowanie przed meczami z Niemcami (10 i 13.04). W rachubę wchodzą też inne warianty, więc niekoniecznie są faworytami do siódemki.

Może warto wrócić do Krajewskiego na środku? Innych kandydatów za bardzo nie widać. Kamil Mokrzki będzie leczył kolano do końca rozgrywek, Maciej Pilitowski od dawna nie powiększył reprezentacyjnego dorobku, Potocznemu może przeszkodzić przewlekły uraz więzadła rzepki, Łukasz Gierak nie zachwyca w niemieckim Luebbecke.

Sprawdzeni w boju

Testy wśród lewych rozgrywających z konieczności były szeroko zakrojone. Piotr Chrapkowski, Antoni Łangowski, Tomasz Gębala i Paweł Genda leczyli mniej lub bardziej poważne urazy. Ta czwórka, oczywiście w dobrym zdrowiu, jest brana pod uwagę w kontekście eliminacji. Dołączy do nich prawdopodobnie odkryty na nowo Denis Szczęsny.

26-latek, mieszkający całe życie w Niemczech, złapał język z kolegami, przydawał się w obronie. Jak zrzuci nadmiar ciałka i skupi się wyłącznie na treningach (niedawno ukończył szkołę), to tylko z korzyścią dla reprezentacji. - To bardzo pozytywna postać, cenię jego zaangażowanie - przyznał Przybecki.

Damian Przytuła spisał się obiecująco, szczególnie przeciwko Hiszpanii, ale to na razie ewentualność na przyszłość. 20-latek dopiero zbiera minuty w MMTS-ie, przegrywa rywalizację z Kacprem Adamskim. Dla 17-letniego Michała Olejniczaka eliminacje byłyby zbyt wysokimi progami, choć zasłużył na sporo ciepłych słów. - Dobrze się zachowuje, wykonuje poprawnie elementy w ataku, nawet abstrahując od skuteczności. Nie daje się łatwo przejść, jest przygotowany fizycznie - ocenił selekcjoner.

Wygranym zgrupowania niespodziewanie został Marek Szpera. 31-latek, do tej pory w roli strażaka, łatającego dziury po kontuzjach, pokazał, że może zostać pełnowartościowym kadrowiczem.

Po kontuzji Pawła Paczkowskiego spędzał na parkiecie po kilkanaście minut i wyglądał nawet lepiej niż ten potencjalnie wyżej notowany Rafał Przybylski. Może potencjał rozgrywającego Energi MKS-u uda się jeszcze spożytkować w kadrze. - Trzeba oddać Markowi szacunek. Nie marudził, grał niezależnie od okoliczności. Dawał z siebie maksimum, dobrze wpływa na resztę zespołu - podkreślił Przybecki.

Czas na eksperymenty już się skończył, po drodze może uda się jeszcze zorganizować zgrupowanie dla ligowców albo sparing z Czechami, choć do tego daleka droga. Trzeba liczyć, że kadrowicze wyczerpali limit pecha i przed spotkaniami z Niemcami obędzie się bez egipskich plag. Najważniejsze jednak, by jak najlepiej przygotować się, także mentalnie, do czerwcowego rewanżu z Izraelczykami. Od niego zależy, czy Polacy zagrają na ME 2020. Na wyjeździe Biało-Czerwoni przegrali 24:25. Nawet w przemeblowanym składzie Biało-Czerwoni biją rywali na głowę, muszą "tylko" udowodnić wyższość na parkiecie.

Komentarze (0)