Cała Norwegia żyje sprawą Jakoba Ingebrigtsena, który oskarżył swojego ojca i byłego trenera o przemoc domową. Złoty medalista igrzysk olimpijskich w biegu na 1500 i 5000 m podczas drugiego dnia procesu opowiedział o trudnym dzieciństwie. Oskarżony Gjert Ingebrigtsen nie przyznaje się do winy.
Serwis NRK podkreślił, że lekkoatleta do sądu przyszedł ubrany cały na czarno, a podczas rozprawy opisał swoje życie jako "pełne stresu i strachu". - Żyłem w ciągłym napięciu, gdzie emocje były używane przeciwko mnie - wyznał.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski dostał dziwną propozycję. "To zupełnie nie moja bajka"
Opowiedział o licznych przypadkach przemocy i gróźb ze strony ojca, które miały miejsce od 2008 do 2022 roku. Miały być one stosowane również wobec starszych braci Jakoba, lekkoatletów - Henrika i Filipa.
24-latek przyznał, że po trudnym dzieciństwie ma obecnie trudności z okazywaniem uczuć i zaufaniem innym. - Nie byłem ani smutny, ani szczególnie szczęśliwy. Trudno mi zaufać ludziom - mówił. Opisał też sytuację z 2016 r., kiedy ojciec groził mu pobiciem, jeśli nie spełni jego żądań.
Incydent ten miał miejsce przed mistrzostwami świata juniorów w Brandbu, kiedy to ojciec zadzwonił do niego z prośbą o zarezerwowanie pokoju hotelowego dla rodziny. Według lekkoatlety było już późno, miał zamiar iść spać i nie chciał tego robić.
- Bałem się, że jeśli nie zrobię tego, co powiedział, zawstydzi mnie i pobije bez powodu. Pamiętam, że bardzo przeżyłem to, co się stało. Siedziałem w pokoju hotelowym, drżąc i bałem się tego, co się stanie - wyznał.
Mimo trudnych doświadczeń, Ingebrigtsen osiągał wielkie sukcesy sportowe. Oprócz dwóch tytułów mistrza olimpijskiego, 24-latek ma na koncie m.in. po dwa złota mistrzostw świata na stadionie i w hali - ostatnie zdobyte w Chinach w poprzedni weekend.
- Dziś chwalą mnie za to, że potrafię działać pod presją, ale to wynik lat treningu i przetrwania - stwierdził. Jego adwokatka, Mette Yvonne Larsen, pytała, czy kiedykolwiek płakał z powodu ojca. - Nie. Po prostu nic wtedy nie robiłem. Nie stawiałem oporu, nie byłem szczęśliwy, nie byłem smutny, tak się broniłem - odpowiedział.
Obrona Gjerta Ingebrigtsena argumentuje, że surowość ojca wynikała z ambicji dzieci. - To nie była zwykła rodzina, ale ojciec-trener i synowie na światowym poziomie - tłumaczyła obrończyni. Ojciec lekkoatletów ma przedstawić swoją wersję wydarzeń w przyszłym tygodniu.