Gdynian ostrzeliwał jak za swoich najlepszych czasów w Superlidze. Był przenośnym działkiem Stali, odpalał z daleka, pomylił się tylko raz. Pięć bramek może nie powala na łopatki, ale wyczyn Wypych zasługuje na uznanie, bo rozegrał dopiero drugi mecz od dziewięciu miesięcy.
Poprzednio takim dorobkiem mógł pochwalić się... w grudniu 2016 roku. Ówczesny reprezentant młodzieżówki rzucił osiem goli MMTS-owi Kwidzyn i poprowadził Stal do sensacyjnego wyjazdowego zwycięstwa. Od tamtego czasu jego kariera stała się nieustanną walką z kontuzją barku.
W styczniu 2017 roku nabawiał się urazu podczas zgrupowania kadry. Po zabiegu miał pauzować dwa miesiące, ale przerwa przeciągnęła się do końca sezonu. Latem wznowił przygotowania, za to bark nie dawał za wygraną, Wypych wciąż odczuwał dyskomfort, dlatego pełnił głównie rolę obrońcy. Na początku 2018 roku okazało się, że nie obędzie się bez powtórnej interwencji. Kolejne pół roku z głowy.
Wrócił dopiero 4 listopada, na wyjeździe w Zabrzu dostał dużo minut, był głodny gry, ale nie mógł się wstrzelić w bramkę Górników (3/10). Z Arką Gdynia dowiódł, że nie należy stawiać na nim krzyżyka. Wypych może okazać się ważnym graczem Stali w dalszej części sezonu, szczególnie w zmaganiach o utrzymanie. Do tej pory kontuzje uniemożliwiały mu zaprezentowanie pełni swojego talentu. Rozgrywający w lutym skończy dopiero 23 lata, może jeszcze nadrobić stracony czas. Oby tylko zdrowie dopisywało.
ZOBACZ WIDEO Serie A: Szczęsny błysnął w hicie. Tak obronił rzut karny [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]