Chorwacki rozgrywający doznał na początku września urazu stawu skokowego. Po miesiącu przerwy wystąpił w Lidze Mistrzów z IFK Kristianstad i w Superlidze z Piotrkowianinem. Okazało się, że Marko Mamić zbyt szybko wrócił do gry, a trener Tałant Dujszebajew przyznawał się do błędu.- Za szybko uwierzyłem w to, co usłyszałem - mówił.
Według "Gazety Wyborczej Kielce", Chorwata czeka teraz dłuższa przerwa, około sześciotygodniowa. Oznacza to, że podstawowego obrońcy może zabraknąć we wszystkich tegorocznych meczach PGE VIVE Kielce. W ciągu kilku dni zapadnie decyzja, czy będzie potrzebny zabieg. Mamić już po raz trzeci uszkodził ten staw skokowy.
Lepsze wieści napływają na temat Mariusza Jurkiewicza. Byłemu reprezentantowi Polski groziła amputacja palca, w który wdało się lekooporne zakażenie. Środkowy mistrzów kraju przeszedł trzy zabiegi, w rozmowie z TVP Sport opowiadał, że stracił czucie w palcu, ale od kilkunastu dni trenuje z zespołem. Najprawdopodobniej trener Dujszebajew wpisze go do protokołu w meczu z Azotami Puławy (30.10).
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Różnica klas w "świętej wojnie". Pewna wygrana PGE VIVE Kielce