Po trzech porażkach w rundzie wstępnej (z Islandią, Słowenią i Szwecją) Polakom pozostały jedynie zmagania o miejsce 9-16. By zagrać o czołową dziesiątkę, Biało-Czerwoni musieli wygrać spotkania z Rosjanami i Węgrami. Byli blisko pierwszego celu, ale Sborna zerwała się w końcówce i wyrwała zwycięstwo.
Polacy dobrze weszli w mecz. Seria parad Miłosza Wałacha pozwoliła wyprowadzać kontry i na tablicy pojawiał się wynik 7:2. Rosjanie odpowiadali, ale na krótko, bo jeszcze przed przerwą drużyna Piotra Obrusiewicza rzuciła cztery bramki z rzędu i prowadziła 15:12.
Wynik był dobry, gra nieco gorsza. Szczególnie po przerwie pojawiło się mnóstwo pomyłek, które zaważyły o losach zwycięstwa. Może po części błędy wymuszała lepsza obrona Rosjan, ale za większość wpadek należy obarczać wyłącznie Polaków. Tak jak nieporozumienia w końcówce, po których Sborna wyszła na prowadzenie.
Biało-Czerwonym zostało sporo czasu na wyrównanie, jednak przy takiej liczbie własnych błędów nie udało się dogonić rywali. Ostatni mecz zadecyduje, czy nasi juniorzy zagrają o miejsce wyższe niż trzynaste.
Kogo można wyróżnić? Pierwsze minuty należały do Wałacha, błysnął Michał Czarnecki, formę z poprzednich spotkań utrzymał Michał Scisłowicz, a Wojciech Styrcz w niezłym stylu kończył akcje z lewego skrzydła. Gdyby udało się jeszcze opanować nerwy, to zwycięstwo byłoby jak najbardziej realne.
Polska - Rosja 26:27 (15:12)
Polska: Wałach, Borucki - Jakubowski 1, Baliga, Kowalski 1, Stępień, Działakiewicz 2, Kozycz 2, Olejniczak 2, Dadej 2, Paterek, Jędraszczyk, Czarnecki 8, Styrcz 3, Scisłowicz 5, Stefani
ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot: Profesor? Trochę się tak czuję
To jest dramat! Przegrywamy z naprawdę dość słabą Rosją. Jedyne co Polacy grają to byle by dać do skrzydła do Michała Ścisłowicza i ten nawe Czytaj całość