PGNiG Superliga: Kanonada Energi MKS-u! Beniaminek w ćwierćfinale

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Karina Zachara / Na zdjęciu: zawodnicy Energi MKS-u Kalisz
WP SportoweFakty / Karina Zachara / Na zdjęciu: zawodnicy Energi MKS-u Kalisz
zdjęcie autora artykułu

Energa MKS Kalisz zagra w ćwierćfinale PGNiG Superligi. Beniaminek zagrał doskonale w rewanżowym meczu rundy "dzikich kart" i rozbił Zagłębie Lubin 36:24. Teraz rywalem kaliszan będzie PGE VIVE Kielce.

- W domu będziemy mieli jeszcze większą motywację. Wygramy na własnych warunkach i awansujemy dalej - mówił po pierwszym meczu o "dziką kartę" Kirył Kniazieu. Energa MKS przegrała w Lubinie jedną bramką, choć była już w znacznie poważniejszych tarapatach, i przed rewanżem wydawała się być faworytem.

Kaliscy kibice nie zawiedli i tłumnie stawili się na starciu w środku tygodnia. O atmosferę nie trzeba było martwić. Dodatkowo na początku kibiców rozgrzał Łukasz Zakreta, który w pierwszych pięciu minutach popisał się czterema udanymi interwencjami.

To nie był dzień Zagłębia Lubin. Miedziowi dotrzymywali kroku gospodarzom tylko przez pierwszy kwadrans. W pierwszej połowie doskonałe zawody rozgrywał Marek Szpera. Doświadczony rozgrywający wziął na siebie ciężar zdobywania bramek. Patryk Małecki zdołał odbić tylko jeden z ośmiu jego rzutów przed przerwą. Transparent kibiców "M. Szpera nie ma na ciebie killera" doskonale oddawał przebieg zdarzeń.

Dopiero po spotkaniu Szpera przyznał się, że miał nie grać w tym pojedynku. - Mam problem z mięśniami brzucha. Miałem nie grać już w Kwidzynie, ale wziąłem suplementy i grałem. Nie wiem, czy wystąpię w ćwierćfinałach - powiedział.

Gospodarze byli niezwykle konsekwentni i stopniowo powiększali swoje prowadzenie. Do szatni na krótką rozmowę z trenerem schodzili prowadząc aż 16:9.

Zagłębie nie miało nic do stracenia i rzuciło się do ataku. Nie przyniosło to jednak spodziewanego efektu. Podopieczni Bartłomieja Jaszki byli bardzo niedokładni i nieskuteczni, a świetny mecz rozgrywał Zakreta. Golkiper MKS-u zanotował 15 udanych parad, co dało 42-procentową skuteczność interwencji.

Gospodarze stopniowo odbierali rywalom chęć do gry, a sami nie zamierzali się zatrzymywać. Przy aplauzie publiczności punktowali rywala. Ostatecznie mecz zakończył się pogromem 36:24.

Energa MKS Kalisz - Zagłębie Lubin 36:24 (16:9)

MKS: Zakreta, Jarosz - Drej 8/3, Szpera 7, Adamski 6, Bałwas 5, Grozdek 3, Kniazeu 2, Krycki 2, Adamczak 2, Klopsteg 1, Misiejuk, Wojdak, Czerwiński, Kwiatkowski. Karne: 3/5. Kary: 16 min. (Kwiatkowski, Misiejuk - 4 min., Drej, Klopsteg, Grozdek, Szpera - 2 min.)

Zagłębie: Małecki, Skrzyniarz - Sroczyk 7, Szymyślik 4, Kużdeba 3, Moryto 3, da Silva Mollino 3, Mrozowicz 1, Pawlaczyk 1, Dawydzik 1, Dziubiński, Skrzyniarz. Karne: 3/8. Kary: 14 min. (Dawydzik - 4 min., da Silva Mollino, Pawlaczyk, Mrozowicz - 2 min.)

Sędziowie: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski (Zielona Góra) Widzów: 2 300.

Pierwszy mecz: 27:26 dla Zagłębia Awans: Energa MKS Kalisz

[color=black]ZOBACZ WIDEO PSG idzie na "setkę". Arbiter "znokautował" piłkarza Bordeaux [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

[/color]

Źródło artykułu: