To tak miał wyglądać mecz o złoto. Naprzeciw siebie mistrzowie olimpijscy i mistrzowie świata. I Duńczycy, i Francuzi byli niekwestionowanymi faworytami w swoich półfinałach. Trójkolorowym już wieszano na szyjach krążki z najcenniejszego kruszcu. Sport kolejny raz pokazał jednak, że jest nieprzewidywalny.
Faworyci zawiedli, przegrali i przyszło im grać w meczu pocieszenia. Nie tego chcieli i przed rozpoczęciem pojedynku otwarcie o tym mówili. W wypowiedziach przeplatały się słowa "rozczarowanie, zawód, smutek, wyczerpanie". Szczypiorniści przypominali, że wielu zawodników nigdy w swoje karierze nie przegrało półfinału - nikt nie wiedział jak odnajdą się po tym na boisku.
- Są takie mecze których nie wygrywa się dobrą taktyką, ale siłą psychiczną. Pierwsza drużyna, która zapomni o piątkowej porażce, będzie mogła świętować w niedzielę - stwierdził Luka Karabatić. Tymczasem Rasmus Lauge Schmidt przyznał: - Nie poradziliśmy sobie jeszcze z porażką ze Szwedami i będzie to w naszych głowach, dopóki spotkanie się nie rozpocznie. Nie chcemy wracać do domu z pustymi rękami.
Nieco lepiej starcie zaczęli Francuzi - jeszcze zanim minęły trzy minuty gry, oni już prowadzili 3:1. Duńczycy nie dali się jednak zdominować i niezwykle szybko doprowadzili do remisu. Bardzo aktywnie grał Hans Lindberg i Skandynawowie utrzymywali minimalną przewagę. Podopiecznym Nikolaja Jacobsena mocno sprawę utrudniło wykluczenie Lauge Schmidta. Rozgrywający nie zgodził się z decyzją sędziów i za faul oraz swoje protesty został ukarany czterema minutami na ławce.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Paweł Podsiadło show. Azoty Puławy rozbiły Wybrzeże Gdańsk
Duńczycy przetrwali trudny moment. Odpieranie francuskich ataków przychodziło im jednak z coraz większym trudem - przede wszystkim zaczęli mieć spore problemy z przebiciem się przez twardą obronę rywali. Skuteczność nie funkcjonowała tak, jak powinna i Trójkolorowi błyskawicznie to wykorzystali, wyprowadzając kontry i bez problemy je wykańczając. Na przerwę Francuzi zeszli prowadząc 17:14.
Przez pierwsze dziesięć minut drugiej części meczu gra toczyła się systemem bramka za bramkę, co oznaczało, że starta Duńczyków oscylowała wokół trzech, czterech trafień. Schemat szybciej udało się złamać Skandynawom, dzięki czemu na niespełna siedemnaście minut przed końcową syreną zdołali zbliżyć się do rywali na dwa trafienia. Francuzi wyszli jednak z opresji obronną ręką - kontra w wykonaniu Luca Abalo i pewne trafienie Kentina Mahe ze środka pozwoliły Francuzom znów odskoczyć.
Przeciąganie liny cały czas trwało. Duńczycy ani na chwilę się nie poddali i jeszcze dwa razy udało im się zmniejszyć straty do dwóch bramek. To nie wystarczyło. Ostatecznie Trójkolorowi zwyciężyli 32:29.
ME 2018, mecz o 3. miejsce:
Francja: Dumoulin, Gerard - Remili 2, Lagarde, Karabatić Nikola 9, Mahe 5, Abalo 5, Sorhaindo 5, Guigou 1, Karabatić Luka, Afgour, Claire, Dipanda 1, Porte 4, Tournat, Caucheteux
Karne: 1/3
Kary: 6 min. (Remili - 4 min., Porte - 2 min.)
Dania: Landin Niklas, Green - Kirkelokke 1, Landin Magnus, Mortensen 4, Lauge 4, Zachariassen 2, Svan, Lindberg 12, Mollgaard, Mensah Larsen 1, Toft Hansen 2, Hansen 2, Olsen, Damgaard 1
Karne: 2/3
Kary: 10 min. (Lauge, Mensah Larsen - po 4 min., Zachariassen - 2 min.)