W składzie reprezentacji Macedonii pojawił się kontuzjowany Kirył Łazarow. Jak się miało okazać bynajmniej nie w roli "straszaka". U przeciwników w wyjściowej siódemce wyszli - golkiper NMC Górnika Zabrze Martin Galia i były obrotowy Azotów Puławy Leos Petrovsky. Czechom zdobywanie bramek przychodziło bardzo trudno. Szarpali się w ataku niemiłosiernie. Bez zarzutu w bramce spisywał się też Borko Ristowski. Przez 9 minut rzucili tylko jedną bramkę (1:4). Otwarcie meczu było więc dla podopiecznych Daniela Kubesa wyjątkowo słabe.
Tuż przed końcem pierwszego kwadransa gra bardziej się wyrównała. Po części dzięki lepszej postawie Czechów, a po części z obniżenia lotów przez podopiecznych hiszpańskiego trenera Raula Gonzaleza. Ristowski też jakby nieco przygasł. Jego koledzy z pola mylili się coraz częściej. To wszystko sprawiło, że w 20 minucie nasi południowi sąsiedzi mieli szansę na bramkę kontaktową. Z okazji nie skorzystali. Gracze z Bałkanów złapali drugi oddech.
Ich obrona znów funkcjonowała niczym precyzyjny mechanizm, z którym radziło sobie praktycznie tylko dwóch Czechów Pavel Horak i Tomas Cip. Za to lider Ondrej Zdrahala tym razem nie błyszczał. 4,5 minuty przed końcem Macedończycy odskoczyli na 12:8. Wydawało się, że przeciwnicy mogą zostać do przerwy jeszcze bardziej zgnębieni. Nic bardziej mylnego. Kilka piłek obronił Galia i w ostatnich sekundach to jego koledzy podreperowali wynik. Przewaga dwóch bramek graczy z Bałkanów zapowiadała duże emocje w drugiej połowie.
Przez 5 minut po przerwie reprezentacja Czech traciła do rywali tylko dwie bramki. Seria błędów wykorzystanych m. in. przez macedońskiego wieżowca Filipa Taleskiego sprawiła, że jego drużyna w ciągu 120 sekund wysforowała się na 17:12. Wydawało się, że to ustawi dalszy bieg wydarzeń. Nic z tego. Do gry u Czechów włączył się aktywnie Stanislav Kasparek, celownik wyregulował w końcu Zdrahala i w 54 minucie gracze Kubesa wyrównali (22:22). Macedończycy mieli wyraźne problemy w ataku. Dodatkowo egzekutor karnych w tym meczu Kirył Łazarow spudłował w swojej trzeciej próbie.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: błyskotliwy Kamil Ciok. KPR Legionowo z bezcennym zwycięstwem
Emocje sięgnęły zenitu. Nasi południowi sąsiedzi 3,5 minuty przed końcem wyszli w końcu na prowadzenie. Wszystko mogło się jeszcze wydarzyć. Rzeczywistość przyniosła najdramatyczniejsze rozwiązanie. Macedończycy niemal równo z końcową syreną wyrównali, a rosyjscy sędziowie bramkę uznali. Po chwili stwierdzili jednak, że obejrzą zapis video z tej akcji. Nieoczekiwanie pokazali "siódemkę". Karnego Dejana Manaskowa obronił zmiennik Gali Tomas Mrkva. Czesi oszaleli z radości.
ME 2018, II grupa:
Macedonia - Czechy 24:25 (13:11)
Macedonia:
Ristowski, Mitrevski - Manaskov 3, K. Lazarow 2, Georgiewski 1, F. Lazarov, Mirkulovski 4, Stoilov 4, Pribak, Taleski 5, Jonovski, Markoski, Peshevski 1, Popovski, Velkovski 4
Karne: 2/4
Kary: 4 min. (Mirkulovski i Markoski - po 2 min.)
Czechy: Galia, Mrkva - Hrstka 4, Becvar, Landa, Horak 8, Kasparek 6, Stehlik, Petrovsky, Zdrahala 4, Cip 2, Strahla 1
Karne: 4/4
Kary: 10 min. (Landa - 6 min., Kasparek i Petrovsky - po 2 min.)
Sędziowie:
Nikolay Volodkov oraz Evgeny Zotin (Rosja)