Obiekt Miedziowych od początku sezonu pozostawał niezdobyty. Niemal wszystkie dotychczasowe spotkania Zagłębia wyglądały podobnie. Mocny początek, często zwieńczony strzeloną bramką i kontrolowanie spotkania. A nawet jeśli nie kończyło się golem przed przerwą, to przewaga lubinian bywała przytłaczająco.
Cracovia nie dał się tak zdominować, ale trochę czasu minęło zanim zaczęła się odgryzać. Zagłębie opanowało środek pola, momentami zamykała Pasy w ich polu karnym, brakowało jednak realnego zagrożenia. Aż do czasu rajdu Alana Czerwińskiego po prawym skrzydle.
Obrońca wrócił do jedenastki po kilku kolejkach i robił wszystko, by udowodnić trenerowi Stokowcowi, że nie miał on racji. W 23. minucie zakręcił bardzo elektrycznym Lennardem Sowahem, wstrzelił piłkę w pole karne, gdzie dopadł do niej Patryk Tuszyński i w tylko sobie znany sposób wepchnął ją do siatki.
Gospodarzy wkrótce spotkał zimny prysznic. W dodatku zupełnie niespodziewany, bo nadal prezentowali się lepiej. Dośrodkowanie Jakuba Wójcickiego dotarło do Miroslava Covilo, krakowski "Air" w swoim stylu przeskoczył rywala o głowę, dograł do pozostawionego bez opieki Javiego Hernandeza, który miał wokół siebie hektary wolnego placu. Pozostało tylko uderzyć z woleja. Sasa Balić i Czerwiński wyglądali na zdziwionych, że w ogóle Covilo wygrał pojedynek w powietrzu.
ZOBACZ WIDEO: To był dzień Paco Alcacera. Piłkarz Barcelony pogrążył Sevilla FC [ZDJĘCIA EVELEN]
Choć dominowało Zagłębie, to przed przerwą więcej groźnych sytuacji stworzyła Cracovia. Krzysztof Piątek minął się z futbolówką w szesnastce, po dwóch kapitalnych dośrodkowaniach Hernandeza groźnie uderzał Piotr Malarczyk. Piłkarze Pasów wyglądali na nie do końca zadowolonych po pierwszej części.
W lepsze humory wprowadził kolegów (i siebie) Matic Fink. Prawy obrońca od pierwszego gwizdka odważnie ruszał do przodu. Ale nie tak brawurowo jak w 48. minucie. Słoweniec - przy pomocy Piątka - rozklepał obronę Zagłębia, wprawdzie pogubił się, ale po chwili zdecydował się na jedyne słuszne wyjście - strzał z półobrotu. Piłka wylądowała w okienku bramki Polacka.
Jedyne, na co mogli liczyć gospodarze, to ataki stroną Sowaha. Niemiec był niemiłosiernie objeżdżany przez Czerwińskiego i zaliczył raptem kilka udanych zagrań. Aż dziw, że wytrzymał na murawie ponad 70 minut.
Zagłębiu nic nie dała zmiana żelaznego ustawienia 3-5-2 na klasyczne 4-4-2. Miedziowi prawie nie stwarzali zagrożenia w polu karnym Sandomierskiego, Michał Helik z Ołeksijem Dytiatjewem zamurowali środek obrony i akcje miejscowych wyglądały dość chaotycznie. Jedyną idealną okazję w doliczonym czasie gry zmarnował Jakub Świerczok.
Cracovia jako pierwszy zespół zdobył twierdzę Lubin i przy okazji opuściła strefę spadkową. A Zagłębie straciło animusz po świetnym początku i powoli osuwa się w tabeli.
KGHM Zagłębie Lubin - Cracovia 1:2 (1:1)
1:0 - Patryk Tuszyński 23'
1:1 - Javi Hernandez 34'
1:2 - Matić Fink 48'
Zagłębie: Martin Polacek - Alan Czerwiński, Lubomir Guldan, Bartosz Kopacz, Jarosław Jach (67' Krzysztof Janus), Sasa Balić (81' Łukasz Janoszka), Adam Matuszczyk, Jarosław Kubicki, Bartłomiej Pawłowski, Patryk Tuszyński (79' Arkadiusz Woźniak), Jakub Świerczok
Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Matic Fink, Piotr Malarczyk (31' Ołeksij Dytiatjew), Michał Helik, Lennard Sowah (73' Michal Siplak)., Miroslav Covilo, Adam Deja, Szymon Drewniak, Jakub Wójcicki, Javi Hernandez, Krzysztof Piątek (81' Mateusz Szczepaniak)
Żółte kartki: Jach (Zagłębie) oraz Deja (Cracovia)
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork)