Zawodnicy z Danii mogą czuć się rozczarowani głównie dlatego, że na przerwę zeszli z dwubramkowym prowadzeniem. Pierwsze trzydzieści minut w ich wykonaniu było rozegrane bardzo dobrze. - Po pierwszej połowie byłem zadowolony z postawy moich zawodników. Mieliśmy dwie bramki przewagi, a w pewnym momencie również szansę na podwyższenie prowadzenia do trzech - zauważył trener, Peter Bredsdorff-Larsen.
Sytuacja zmieniła się po powrocie na parkiet, kiedy to gracze Piotra Przybeckiego odrobili straty i sami wyszli na prowadzenie. - W drugiej połowie Wisła zanotowała znakomity powrót do meczu. My przestrzeliliśmy kilka dobrych sytuacji. Na naszą grę wpływ miała także kontuzja naszego skrzydłowego - dodał szkoleniowiec.
Szczypiorniści Bjerringbro-Silkeborg przez porażkę w Płocku znacznie utrudnili swoją sytuację w grupie, przez co awans do czołowej szesnastki drużyn Starego Kontynentu może stać się tylko niespełnionym marzeniem. Larsen wiedział, że jego zespół czeka wyzwanie. - Płock to bardzo trudny teren do gry, ale przyjechaliśmy tutaj z nadzieją na punkty i dlatego jesteśmy rozczarowani końcowym wynikiem. To było dobre widowisko i ciężko zapracowane zwycięstwo Wisły - zakończył.
Z trenerem zgodził się grający na pozycji kołowego Rasmus Jensen, który docenił również grę Marcina Wicharego. - Byliśmy bardzo zadowoleni po pierwszej połowie i wierzyliśmy, że zdobędziemy punkt lub dwa. Po przerwie coś się zacięło. Wpływ na naszą grę miała na pewno znakomita dyspozycja bramkarza Wisły - zaznaczył.
ZOBACZ WIDEO: Po latach polubił się z Arturem Szpilką. "Atmosfera przy piwie była przyjazna"