- Wynik mówi sam za siebie. Jak na piłkę ręczną, może nie jest on wysoki, ale to świadczy o tym, że grały dwa dobrze broniące zespoły. Na początku meczu pozwalałyśmy obrotowej Zagłębia zbyt łatwo dochodzić do pozycji rzutowych. Zdecydowanie ułatwiało to rywalkom grę w ataku. Po paru gorzkich słowach naszego trenera poprawiłyśmy błędy, które tak mocno nas kaleczyły - oceniła sobotni mecz reprezentacyjna rozgrywająca.
Dobrze zagrane końcowe minuty pierwszej części meczu, w których rywalki nękała kontrami Dagmara Nocuń, spowodowały, że MKS Selgros dostał skrzydeł. - Na drugą połowę faktycznie wyszłyśmy ze spokojniejszymi głowami. Pozwoliło nam to kontrolować wynik i odnieść pewne zwycięstwo - przyznała Marta Gęga.
Od niemal dwóch tygodni zespół lubelski prowadzi trener Neven Hrupec. Gęga rzeczowo i ze spokojem podchodzi do zmian, jakie wprowadza nowy szkoleniowiec. - Wiadomo, że to jest inna mentalność, można powiedzieć, że teraz przechodzimy na tą chorwacką. Tak trzeba. Gramy w jednej drużynie i mamy jeden cel.
Mistrzynie Polski czeka teraz pojedynek na szczycie. W hicie 8. kolejki zagrają z wicemistrzyniami z Pogoni Baltica Szczecin. Rozgrywająca Selgrosu nie wybiega jeszcze myślami do tego pojedynku. - Na pewno trener ma już w głowie pomysł na ten mecz, jakieś zagrywki które będziemy ćwiczyć. Przez ostatnie dni skupiałyśmy się na Zagłębiu, od poniedziałku rozpoczynamy pracę "pod Szczecin".
ZOBACZ WIDEO Dramatyczna końcówka w Walencji, Barcelona triumfuje - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN] [ZDJĘCIA ELEVEN]