Zaczęło się nie najlepiej. Strata punktów z Gwardią Opole, pogrom w Zabrzu, przegrana w Legionowie i minimalna porażka z ekipą KS Azotów Puławy. W piątej kolejce nadeszło przełamanie. Chrobry Głogów pokonał na wyjeździe Wybrzeże Gdańsk i wszedł na ścieżkę zwycięstw. Od tej pory żadna drużyna nie może znaleźć sposobu na zespół z Dolnego Śląska.
Łupem podopiecznych Jarosława Cieślikowskiego padły także derby, w których kipiało od emocji. - Cieszę się, że moja drużyna zdołała sprostać tak trudnym wymaganiom i wysoko postawionej poprzeczce. We wcześniejszych meczach nie widziałem, żeby Zagłębie tak walczyło i nie poddawało się do samego końca - przyznał trener.
- Jeśli chodzi o mój zespół, to ten mecz miał przynajmniej trzy fazy. Pierwsza to bardzo dobry początek w naszym wykonaniu, dobra obrona, bez gapiostwa, przemyślane ataki. Później jednak wdały się w nasze poczynania błędy i skrzętnie to wykorzystał przeciwnik, bezlitośnie nas kontrując. I tutaj dużą rolę w tym elemencie odegrał Dawid Przysiek - dodał Cieślikowski.
- Trzeba było troszkę wstrząsnąć zespołem, wróciliśmy do gry i toczyliśmy bardzo twardą walkę bramka za bramkę. Aż w końcu moment, kiedy potrafiliśmy wykorzystać każdy błąd Zagłębia i grać niezwykle konsekwentnie jeśli chodzi o atak pozycyjny. Natomiast nasz przeciwnik popełnił być może z pośpiechu lub przemęczenia kilka prostych błędów i emocje się niestety skończyły - powiedział szkoleniowiec.
Dzięki sobotniemu zwycięstwu Chrobry wspiął się na czwarte miejsce w grupie granatowej i traci tylko punkt do trzeciego KPR RC Legionowo. W najbliższej kolejce o powiększenie dobytku będzie trudno. Na głogowian czeka bowiem przeciwnik z najwyższej półki, Vive Tauron Kielce.
ZOBACZ WIDEO Słynni sportowcy na zdjęciach z dzieciństwa. Rozpoznasz ich?