Po trzech seriach gier kielczanie zajmują fotel lidera grupy B. Komplet punktów mają na swoim koncie także zawodnicy Vardaru Skopje, a jak można się było spodziewać w czubie tabeli znajdują się też gracze Rhein-Neckar Loewen i MOL-Pick Szeged. To właśnie z Macedończykami i Niemcami prawdopodobnie rozegra się walka żółto-biało-niebieskich o zajęcie pierwszego miejsca w grupie.
- Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. W tamtym sezonie Vardar też zagrał świetnie pierwszych pięć kolejek, miał dziesięć punktów, a później skończył na trzecim miejscu. Dla nas najważniejszy jest mecz w sobotę, nie wybiegamy w przyszłość. Myślami jesteśmy tylko przy zdobyciu dwóch punktów w spotkaniu z Celje, nad meczami z Rhein Neckar Lowen i Vardarem się jeszcze nie zastanawiamy, bo nie mamy w tym żadnego interesu. Jeśli w tej trudnej sytuacji, w jakiej jesteśmy, zdołamy wygrać spotkanie, to ja będę bardzo zadowolony - mówi trener Tałant Dujszebajew, podkreślając, że dla mistrzów Polski liczy się tylko kolejny mecz.
Kielczanie zmagają się z plagą kontuzji - w spotkaniu ze Słoweńcami nie zagrają Michał Jurecki, Piotr Chrapkowski, Patryk Walczak i Paweł Paczkowski, a po przeziębieniu jest Krzysztof Lijewski. Żółto-biało-niebiescy podkreślają, że mimo osłabień dadzą z siebie wszystko, a ich celem jest tylko zwycięstwo. Słoweńców mogą się jednak obawiać, bo chociaż ci mają na swoim koncie dopiero dwa punkty, to w dotychczasowych meczach pokazali się z dobrej strony. Celje Pivovarna Lasko to najmłodszy klub w rozgrywkach Ligi Mistrzów, a brak doświadczenia szczypiorniści często nadrabiają fantazją i ambicjami.
- Oni grają bardzo mocno, niezwykle szybko i prezentują fizyczną piłkę ręczną. To na przykład poziom Kristianstad, bo te zespoły nie mają nic do stracenia i dzięki temu potrafią się bardzo dobrze zaprezentować. Mamy do tych rywali bardzo duży szacunek i wiemy, że musimy być wyjątkowo skoncentrowani. Trzeba stać na ziemi obiema nogami, bo każdy mecz to inna historia - twierdzi Dujszebajew.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 46. Bartosz Kapustka: euforia była niesamowita, po meczu aż zgubiłem telefon [2/3]