W ostatnim czasie liczba nieobecnych w Metraco Zagłębiu Lubin się nie zmniejsza. W dalszym ciągu z trybun mecze oglądają Karolina Semeniuk, Kinga Grzyb, Kinga Lalewicz, Paulina Piechnik i Wiktoria Belmas. Do grona kontuzjowanych dołączyła niedawno Joanna Obrusiewicz, a Adriana do Nascimento Lima musiała z przyczyn rodzinnych wrócić na pewien czas do ojczyzny.
Mimo komplikacji, dolnośląski zespół nie składa broni i walczy o jak najlepszą pozycję na koniec rundy. W dziesiątej kolejce ekipa Miedziowych dopisała do swojego konta komplet punktów w starciu z Olimpią-Beskid Nowy Sącz. - Oczywiście cieszę się z wygranej, bo każde punkty są ważne, a szczególnie te zdobyte u siebie. Kłopotów kadrowych nam nie brakuje, ale musimy sobie z tym radzić - powiedziała po spotkaniu Bożena Karkut.
W sobotnim starciu w większym wymiarze czasowym zagrały wychowanki lubińskiej drużyny. - Tym bardziej cieszę się, że nasza młodzież, która dostała szansę dłuższego zaprezentowania się, podjęła temat. Julia Walczak i Kamila Konofał walczyły, starały się być aktywne, aby coś wnieść do zespołu - skomentowała trenerka.
Szkoleniowiec komplementowała także inne szczypiornistki. - Żana Marić jak zwykle pokazała klasę, Kaja Załęczna na środku wciąż dyryguje bardzo dobrze atakiem i obroną. Muszę podkreślić także bardzo dobry mecz w wykonaniu Aleksandry Paluch, zarówno w ofensywie jak też defensywie. Agnieszka Jochymek i Mariola Wiertelak pokazały się w szybkich atakach. Cały zespół zagrał fajnie. Oczywiście są jakieś elementy, które musielibyśmy poprawić, bo wciąż przy organizacji obrony są drobne problemy. Wynika to z tego, że znów jesteśmy w innym składzie personalnym - wymieniała opiekunka Miedziowych.
To tylko dobra rada by podpatrzyć grę młodych Szwedek, które grają podobnie do Zagłębia tylko trochę szybciej i agresywniej.