Absolutni dominatorzy w Polsce, trzecia siła w Europie - podsumowanie sezonu w wykonaniu Vive Tauronu Kielce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Vive Tauron Kielce rozegrało kolejny znakomity sezon. Na krajowych parkietach nie miało sobie równych tak w lidze jak i Pucharze Polski, a zwieńczeniem sukcesu był brązowy medal Final 4 Ligi Mistrzów.

Przed sezonem

Konsekwentnie budowany od lat zespół mistrza Polski, nie został w letniej przerwie poddany rewolucji kadrowej. Zmiany były tradycyjnie stricte kosmetyczne. W miejsce Venio Loserta do Kielce trafił golkiper Orlen Wisły Płock - Marin Sego, a na prawym skrzydle Islandczyka Thorira Olafssona zastąpił Niemiec Tobias Reichmann. Włodarze Vive poinformowali również o transferach Mariusza Jurkiewicza, przy czym gwiazdor reprezentant Polski miał zasilić szeregi kielczan dopiero od sezonu 2015/2016 oraz Pawła Paczkowskiego, który natychmiast został wypożyczony do francuskiej Dunkerque HB. Tak więc trzon drużyny pozostał nienaruszony i największą siłą Vive miało być zgranie, doświadczenie i szeroka, wyrównana ławka. [ad=rectangle] Cele zespołu ze stolicy świętokrzyskiego pozostają niezmienne od lat. Kluczową pozostaje kwestia obrony mistrzostwa i Pucharu Polski, a także osiągniecie jak najlepszego wyniku w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Co do dwóch pierwszych trofeów kielczanie pozostawali absolutnym faworytem. W europejskich pucharach zadanie wydawało się jak zwykle trudniejsze, tym bardziej, że w minionych rozgrywkach nie udało się awansować do upragnionego turnieju Final Four. Mistrzowie Polski chcieli więc wrócić na salony, które w tym wypadku znajdują się w niemieckiej Kolonii. Z kolei prezes Bertus Servaas mówił wprost. - Chcemy wygrać Champions League. Los wydawał się sprzyjać tym planom, bo wszyscy grupowi rywale okazali się zdecydowanie w zasięgu żółto-biało-niebieskich.

W przedsezonowych pojedynkach sparingowych podopieczni Talanta Dujszebajewa spisywali się "w kratkę". Podczas turnieju Heide Cup 2014 przegrali na przykład wszystkie trzy spotkania - z HSG Wetzlar, Füchse Berlin i HSV Hamburg. Nieco lepiej spisali się we Francji na turnieju Eurotournoi, gdzie ulegli wprawdzie Montpellier Agglomeration HB, za to pokonali Chambery Savoie i Chekhovskie Medvedi. Mecze kontrolne nie musiały jednak oddawać tego, co będzie działo się w pojedynkach o stawkę i czas pokazał, że faktycznie ta zasada się sprawdziła.

Jednym z nielicznych nowych graczy mistrza Polski był bramkarz Marin Sego
Jednym z nielicznych nowych graczy mistrza Polski był bramkarz Marin Sego

Pierwsza runda

Sezon zasadniczy był po raz kolejny dla kielczan przysłowiową "bułką z masłem". Mistrzowie Polski z łatwością wygrywali mecz za meczem, aplikując zazwyczaj rywalom sporą ilość goli, z rzadka tylko nie sięgającą co najmniej 30-stki. Dopiero w 8. kolejce los zetknął Vive ze swoim największym rywalem - Orlen Wisłą Płock. Jednak kielczanie nie pozostawili złudzeń Nafciarzom, wygrywając w Orlen Arenie bardzo wysoko (35:22). - Mój zespół zagrał jeden z najlepszych meczów od kiedy jestem jego trenerem - mówił Talant Dujszebajew, a równie pochlebnie o postawie kielczan wyraził się szkoleniowiec Wisły, Manolo Cadenas. - Kielce to jeden z najlepszych zespołów w Europie. W tamtym roku w Final Four grał Flensburg, Barcelona, Kiel i Veszprem, a myślę, że Kielce prezentują ten sam poziom, co te zespoły.

Jednak prawdziwy festiwal strzelecki mistrzowie Polski urządzili sobie dopiero na zakończenie pierwszej fazy rozgrywek. W Lubinie żółto-biało-niebiescy pokonali tamtejsze Zagłębie różnicą aż 23 bramek! (48:25). - Vive Tauron Kielce to jeden z najlepszych klubów w Europie. Wykorzystał wszystkie nasze mankamenty, chętnie angażując się w każdą akcję, stąd taka liczba bramek. Mogliśmy stracić ich pięćdziesiąt, ale chyba jakaś opaczność czuwała nad drużyną - oceniał trener Jerzy Szafraniec. Tak czy inaczej, na półmetku pierwszej części sezonu, kielczanie pewnie plasowali się na fotelu lidera, mając na koncie komplet jedenastu wygranych.

Pierwsza runda, to poza emocjami czysto sportowymi, także głośna akcja pomocy dla drugiego trenera kielczan, Tomasza Strząbały, cierpiącego na nowotwór układu krwiotwórczego. Środowisko piłki ręcznej pokazało w tym wypadku solidarność, chcąc pomóc, w uzbieraniu niezbędnej do przeprowadzenia operacji, kwoty pieniędzy. W ramach akcji 14 grudnia 2014 roku w Hali Globus w Lublinie rozegrano m.in. mecz pod egidą Superligi PGNiG - Reprezentacja Polski kontra Reszta świata. Odbywały się liczne aukcje i zbiórki. - Jako klub SPR Wisła Płock przekazujemy na licytację szereg unikatowych koszulek z autografami czołowych europejskich zawodników. Na mecz charytatywny Polska – Reszta Świata w dniu 14 grudniu oprócz trenera Manolo Cadenasa desygnowaliśmy do Lublina naszych najlepszych zawodników obcokrajowych - mówił prezes Wisły Płock, Robert Raczkowski.

Druga runda

Kiedy rozgrywki Superligi zostały wznowione po przerwie zimowej, w trakcie której większość zawodników Vive brało udział w katarskich mistrzostwach świata, trener Dujszebajew miał ogromny problem kadrowy. Do dyspozycji szkoleniowca w niektórych pojedynkach było tylko dziewięciu graczy. - Musimy kombinować z ustawieniem. Największy problem był z rozgrywającymi, ponieważ mieliśmy ich w kadrze zaledwie trzech. Poza tym graliśmy z jednym obrotowym i trzema skrzydłowymi. Udało nam się wymieniać pozycje i rotować składem, na tyle, ile było to możliwe - mówił po meczu ze Śląsk Wrocław skrzydłowy Mateusz Jachlewski.

Plaga kontuzji nawet w minimalnym stopniu nie pokrzyżowała planów mistrza Polski. Kielczanie ogrywali kolejnych rywali, zespół jeszcze bardziej się scementował, okazało się, że poszczególni zawodnicy są niezwykle uniwersalni. Nawet jeśli kielczanie mieli pewne kłopoty, tak było m.in. w Kwidzynie w pojedynku z MMTS-em, to i tak finalnie im przypadał komplet punktów. I tak aż do samego końca rundy rewanżowej. Z czasem kolejni gracze, nawet najpoważniej kontuzjowany Krzysztof Lijewski, stopniowo wracali do gry. Łupem Vive padł też drugi ligowy mecz z odwiecznym rywalem - Orlen Wisłą Płock, co potwierdziło, że na żółto-biało-niebieskich nie ma mocnych w Superlidze.

Oprócz czarnej serii związanej z kontuzjami, ważnym faktem dla Vive były też decyzje personalne i transferowe. Nowe kontrakty z ekipą ze świętokrzyskiego podpisali chorwaccy skrzydłowi - Ivan Cupić oraz Manuel Strlek. Zwłaszcza w przypadku tego pierwszego zostały rozwiane wątpliwości, bo mówiło się, że Cupić ma odejść do Vardaru Skopje. - To wielkie szczęście mieć w swojej ekipie tak klasowego skrzydłowego, jak Ivan. Jestem bardzo zadowolony, że doszliśmy do porozumienia i Ivan będzie mógł dalej walczyć z nami o najwyższe cele - mówił sternik kieleckiego zespołu, Bertus Servaas. Wkrótce poinformowano też, że nowym graczem Vive zostanie skrzydłowy Chrobrego Głogów i reprezentacji Polski - Jakub Łucak. [nextpage]Play-off

Kielczanie zakończyli sezon zasadniczy na pierwszym miejscu. Ich pierwszym rywalem w fazie pucharowej był MMTS Kwidzyn, z którym zgodnie z przewidywaniami mistrzowie Polski rozprawili się w dwóch pojedynkach. Podobnie niezbyt wymagającą "przeszkodą" okazała się Pogoń Szczecin. Szczypiorniści z Grodu Gryfa przegrali dwa pojedynki w Kielcach, pozostawiając jednak po sobie całkiem pozytywne wrażenie, a potem w decydującym starcie ulegli Vive po raz trzeci we własnej hali.

O złote medale kielczanie mieli więc tradycyjnie walczyć z Orlen Wisłą Płock. Byli zdecydowanymi faworytami, ale Nafciarze zapowiadali, że tanio skóry nie sprzedadzą. Przedsmakiem tego, co mogło czekać kibiców w finale ligi, była już zacięta rywalizacji o Puchar Polski. - Zagramy z jedną z czterech najlepszych drużyn w Europie. Przed nami bardzo trudne zadanie. Dużo czasu poświeciliśmy analizie naszego pojedynku z Final Four Pucharu Polski - mówił przed pierwszym meczem obu siódemek Alexander Tioumentsev.

Kielczanie przypieczętowali mistrzowski tytuł w Orlen Arenie
Kielczanie przypieczętowali mistrzowski tytuł w Orlen Arenie

Vive nie pozostawiło jednak złudzeń płocczanom i wygrało dwukrotnie. Sporo było narzekań na poziom rywalizacji finałowej, ale najważniejszy był efekt - 2:0 dla kielczan. Nie brakowało również wzajemnych pretensji o zbyt agresywną postawę na boisku, wbrew zasadom fair-play. - To nie przypominało piłki ręcznej, w niektórych sytuacjach mecz wyglądał jak walki uliczne. Zdecydowanie nie powinno to tak wyglądać, bo grały tu najlepsze polskie drużyny - oceniał Kamil Syprzak.

Decydujące starcie pomiędzy Vive i Wisłą odbyło się w Orlen Arenie. Mecz do ostatnich chwil trzymał w napięciu, mimo przetrzebionego kontuzjami zespołu gospodarzy, postawili oni kielczanom bardzo ciężkie warunki. Ostatecznie o jedno trafienie lepsi okazali się goście, sięgając tym samym po 12 w historii tytuł mistrza Polski. - Zagraliśmy dobry mecz, Wisła też zaprezentowała się bardzo, bardzo dobrze. Myślałem, że może będzie trochę łatwiej, ale jestem szczęśliwy, że wygraliśmy. Nie wiedziałem, jak rzuci Valentin Ghionea, wyczekałem go do ostatniej sekundy - mówił bohater kielczan, Marin Sego, który w ostatniej sekundzie obronił rzut kary egzekwowany przez Nafciarzy i uchronił swój team co najmniej od dogrywki.

Puchar Polski

Vive nie odpuściło krajowego pucharu i jednym z podstawowych celów na sezon 2014/2015 była obrona również i tego trofeum. Dwaj pierwsi przeciwnicy na drodze do najlepszej czwórki nie mogli sprawić Vive problemów. Kielczanie odprawili z kwitkiem zarówno Meble Wójcik Elbląg jak i KPR Borodino Legionowo.

Na warszawskim Torwarze w półfinale los zetknął żółto-biało-niebieskich z Górnikiem Zabrze. Ten rywal również nie pokrzyżował planów mistrza Polski. W finale kielczanie stanęli na przeciwko siebie z... Orlen Wisłą Płock. Po bardzo ciekawym pojedynku wygrana przypadła Vive, które rozstrzygnęło mecz w pięciu ostatnich minutach. - Najważniejsze w dzisiejszym meczu było to, że moi zawodnicy mieli naprawdę bardzo dużo szacunku do rywali. Oczywiście, mieliśmy też wielki głód by wygrać ten puchar. Wszyscy myślą, że skoro Vive jest już w Final Four Ligi Mistrzów, to już nie ma nic do wygrania. Dzisiaj chłopaki pokazali, że będą walczyć do końca o każde trofeum - mówił po finale trener Dujszebajew.

Liga Mistrzów

Pick Szeged, Dunkerque HB, AaB Aalborg Handbold, Kadetten Schaffhausen i HC Motor Zaporoże - takich grupowych rywali los przydzielił ekipie Vive w rozgrywkach Ligi Mistrzów. - Grupa jest satysfakcjonująca. Przede wszystkim cieszę się z tego, że jest wiele zespołów z którymi nigdy nie rywalizowaliśmy, takie jak Kadetten czy Aalborg. Czekają nas fajne mecze i na pewno nie możemy tracić takich punktów jak w zeszłym roku, ponieważ to komplikuje sytuacje. Los się do nas uśmiechnął, choć to też zasługa tego, że byliśmy w pierwszym koszyku - mówił po losowaniu Grzegorz Tkaczyk. Podobnego zdania była też większość ekspertów i kibiców. Zgodnie mówiono, że w takiej grupie można spokojnie myśleć o pierwszym miejscu.

Oczekiwania zostały spełnione w 100 procentach. Kielczanie wygrali wszystkie dziesięć spotkań, co jest nie lada wyczynem. Najgroźniejszym rywalem Polaków okazał się węgierski Pick, ale zarówno w Hali Legionów jak i w Szeged żółto-biało-niebiescy zainkasowali komplet punktów. W drugim pojedynku kibice przeżyli jednak prawdziwy dreszczowiec, a Vive zwyciężyło jednym golem. Był to triumf na wagę pierwszego miejsca w grupie D. - Wierzyliśmy do końca. W ostatnich minutach nasza obrona spisywała się bardzo dobrze, dzięki temu mogliśmy wyprowadzać kontrataki. Zapewniliśmy sobie pierwsze miejsce w grupie, to było dla nas najważniejsze - mówił na pomeczowej konferencji prasowej Piotr Chrapkowski.

Ukoronowaniem fazy grupowej była wręcz nieprawdopodobna wygrana w Zaporożu. Kielczanie po pierwszej połowie przegrywali różnicą 9 bramek, a do tego występowali w bardzo okrojonym składzie. Mimo to potrafili odrobić straty i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. - Ten mecz wygraliśmy cudem - przyznawał Grzegorz Tkaczyk. W TOP 16 mistrzowie Polski trafili na czwarty zespół grupy C - Montpellier Agglomeration HB.

W pierwszym starciu wyjazdowym faworyzowane Vive wygrało różnicą czterech goli i wydawało się, że losy rywalizacji są już rozstrzygnięte. Rewanż był jednak dla Polaków prawdziwym "zimnym prysznicem". Vive doznało pierwszej porażki w sezonie i omal nie wyleciało za burtę Champions League. Mieszane nastroje po spotkaniu łagodził jednak trener Dujszebajew. - Nie rozumiem tych grobowych, smutnych min, przecież tutaj nikt nie zginął. Chciałbym żeby dzisiaj wszyscy świętowali. Wygraliśmy z drużyną, która ma szanse na zdobycie mistrzostwa Francji, z jedną z najlepszych, z jakimi mogliśmy grać - mówił szkoleniowiec.

Wielką bitwę o wymarzony turniej Final Four kielczanie mieli stoczyć z bardzo mocnym i ambitnym Vardarem Skopje - wcześniejszym pogromcą Orlen Wisły Płock. Były to szczególne pojedynki dla Talanta Dujszebajewa i jego syna - Alexa, którym przyszło stanąć po przeciwnych stronach barykady. Ze stolicy Macedonii Vive przywiozło wspaniały triumf, co dobitnie przypomniało sytuację z dwumeczu z Montpellier. Nauczeni doświadczeniem kielczanie zapowiadali jednak, że tym razem sytuacja się nie powtórzy i dość już mają horrorów. Batalia w Hali Legionów okazała się niezwykle ciężka, ale mimo klasy, którą pokazali goście, mistrzowie Polski wygrali i zdobyli przepustki do Kolonii. - Awansowaliśmy i to jest najważniejsze. Od razu skupiamy się na przygotowaniach do Final Four - mówił Karol Bielecki.

Mistrzowie Polski stoczyli fascynujący bój o 3. miejsce z THW Kiel.
Mistrzowie Polski stoczyli fascynujący bój o 3. miejsce z THW Kiel.

Turniej Final Four był ukoronowaniem całego, niezwykle udanego sezonu w wykonaniu Vive. Kielczanie wierzyli jednak, że pomimo iż w półfinale trafili na faworyta do wygrania Ligi Mistrzów - FC Barcelonę, to są w stanie wystąpić w wielkim finale.

Duma Katalonii była jednak zbyt mocna tego dnia, ale najwięcej pretensji żółto-biało-niebiescy mogą mieć do siebie. Zbyt wiele było błędów indywidualnych, strat, braku skuteczności w kluczowych momentach. Choć nie da się nie zauważyć, że Vive przez sporą część meczu prowadziło skuteczny pościg za rywalem, co też zasługuje na uznanie. Przeszkodą nie do przejścia był jednak tego dnia fantastyczny bramkarz Danijel Sarić i rozgrywający Nikola Karabatić. Tak czy inaczej to Hiszpanie wygrali, a polskiemu teamowi pozostała walka o brąz, podobnie jak przed dwoma laty.

Drugiego dnia turnieju kielczanie stanęli na przeciw niemieckiej potęgi - THW Kiel. Pojedynek był wspaniałą ucztą piłki ręcznej, była walka, zwroty akcji, piękne gole, a na końcu z najniższego stopnia podium mogli cieszyć się szczypiorniści ze stolicy świętokrzyskiego. - Szkoda, że z Barceloną nam się nie udało, ale w meczu o 3. miejsce podnieśliśmy się, pokazaliśmy charakter, nie ulegliśmy presji niemieckiej publiki - mówił Sławomir Szmal. - Moi zawodnicy pokazali klasę i jestem z nich bardzo dumny - dodawał prezes Servaas.

Fantastycznie w Kolonii zaprezentowali się też kieleccy kibice, którzy razem z zaprzyjaźnionymi fanami MKB Veszprém pokazali jak należy bawić się przy okazji podobnych imprez.  [nextpage]Kluczowa postać: Karol Bielecki

Nie jest sprawiedliwe wyróżniać jedną konkretną postać w ekipie z Kielc, jako kluczowe ogniwo. Cały zespół pokazał, że jest bardzo sprawnie zorganizowaną "maszyną" do wygrywania. Na 51 meczów Vive 49 razy schodziło z boiska zwycięskie! Jeśli jednak można wskazać jednego zawodnika, który mocno wyróżniał się zwłaszcza w kluczowych i najtrudniejszych pojedynkach Ligi Mistrzów, to był nim Karol Bielecki.

Prawdziwy gladiator, jak mówią o reprezentancie Polski kibice. Z dorobkiem 92 bramek "Kola" został najlepszym strzelcem Vive w Champions League, a w klasyfikacji generalnej uplasował się na wysokim 4. miejscu. Ustąpił tylko takim tuzom światowego handballu jak Momir Ilić, Kiril Lazarov i Mikkel Hansen. Bielecki był też ważnym zawodnikiem w Superlidze, tu, jako strzelec, uplasował się na trzecim miejscu za Ivanem Cupiciem i Manuelem Strlekiem. Jednak to właśnie on stał się głównym egzekutorem rzutów karnych, z czego wywiązywał się przeważnie bez zarzutów. Niewątpliwie Karol Bielecki to "postać" i ikona dla polskiej piłki ręcznej.

Kto zawiódł?

Nikt. Nie wypada wytykać na siłę błędów drużynie, która obroniła dwa trofea w Polsce i zajęła trzecie miejsce w Europie. Po raz kolejny potwierdziła się słuszność strategii, według której prezes Bertus Servaas konsekwentnie buduje Vive. Oczywiście wiele razy krytycy wytykali mistrzom Polski, że owszem zdobywają punkty, przechodzą kolejnych rywali, ale stylem gry nie zachwycają. Inni twierdzili, że kielczanie mieli bardzo dużo szczęścia m.in. podczas losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów. Jednak wynik "sam się nie zrobił", a najważniejsza jest skuteczność. Cóż byłoby z pięknej efektownej gry, gdyby podopieczni Talanta Dujszebajewa nie pojechali do Kolonii lub z trudem wydarli Orlen Wiśle Płock marzenia o mistrzostwie? Trzeba też pamiętać, że kielczanie mieli do rozegrania wiele spotkań, walczyli na wszystkich frontach, nie oszczędzały ich też kontuzje.

Co dalej?

Wydaje się, że dokładnie to samo, co dotychczas. Czyli kosmetyczne zmiany w kadrze Vive i w przyszłych rozgrywkach walka o 13 mistrzostwa Polski, krajowy puchar oraz co najmniej powtórzenie sukcesu w Lidze Mistrzów. Choć podczas uroczystej fety zorganizowanej na kieleckim Rynku większość piłkarzy zgodnie twierdziła, że ich apetyty sięgają triumfu w turnieju Final Four. - Szkoda tego mecz z Barceloną, ale wierzymy, że w przyszłym sezonie osiągniemy jeszcze więcej - mówił m.in. kapitan żółto-biało-niebieskich, Grzegorz Tkaczyk.

Wiadomo już, że z zespołem Vive żegnają się trzej zawodnicy - Piotr Grabarczyk, Tomasz Rosiński i Zeljko Musa. Pierwszy z nich zasili szeregi HSV Hamburg, "Rosa" przenosi się do Głogowa, a Chorwat trafi do Magdeburga. Do zespołu Talanta Dujszebajewa dołączą natomiast Mariusz Jurkiewicz, który jednak zmaga się obecnie z poważną kontuzją wiązadeł i nie wiadomo kiedy dokładnie będzie mógł wystąpić w koszulce Vive, skrzydłowy Jakub Łucak z Chrobrego Głogów, kołowy Mateusz Kus z Azotów Puławy i młody Czarnogórzec Branko Vujović z zespołu Sutjeska Niksić. Z wypożyczenia do Francji być może wróci też Paweł Paczkowski. Czy to wszystkie roszady kadrowe? Czas pokaże.

Jednym z nowych graczy Vive będzie Mariusz Jurkiewicz, który póki co zmaga się z poważnym urazem.
Jednym z nowych graczy Vive będzie Mariusz Jurkiewicz, który póki co zmaga się z poważnym urazem.

Statystyki Vive Tauron Kielce w sezonie 2014/2015

Klub: Vive Tauron Kielce Lokata w Superlidze: 1 Lokata w Pucharze Polski: 1 Lokata w Lidze Mistrzów: 3 Najlepszy strzelec: Ivan Cupić - 232 bramki Najlepszy strzelec w Lidze Mistrzów: Karol Bielecki - 92 bramki Bilans: zwycięstwa: 51, remisy: 0, porażki: 2 Bramki: 1722:1305

Najwyższe zwycięstwo: Zagłębie Lubin - Vive Tauron Kielce 25:48 (23 bramki)

Najwyższa porażka: FC Barcelona - Vive Tauron Kielce 33:28 (5 bramek)

Tak grało Vive Tauron Kielce w sezonie 2014/2015:

PGNiG Superliga

1. kolejka: Pogoń Szczecin - Vive Tauron Kielce 30:33 2. kolejka: Nielba Wągrowiec - Vive Tauron Kielce 20:36 3. kolejka: Śląsk Wrocław - Vive Tauron Kielce 27:36 4. kolejka: Azoty Puławy - Vive Tauron Kielce 24:35 5. kolejka: Vive Tauron Kielce - MMTS Kwidzyn 36:27 6. kolejka: Stal Mielec - Vive Tauron Kielce 23:34 7. kolejka: Vive Tauron Kielce - Górnik Zabrze 42:32 8. kolejka: Orlen Wisła Płock - Vive Tauron Kielce 22:35 9. kolejka: Vive Tauron Kielce - Wybrzeże Gdańsk 25:22 10. kolejka: Vive Tauron Kielce - Chrobry Głogów 39:23 11. kolejka: Zagłębie Lubin - Vive Tauron Kielce 25:48 12. kolejka: Vive Tauron Kielce - Pogoń Szczecin 45:24 13. kolejka: Vive Tauron Kielce - Nielba Wągrowiec 39:18 14. kolejka: Śląsk Wrocław - Vive Tauron Kielce 24:38 15. kolejka: Vive Tauron Kielce - Azoty Puławy 33:26 16. kolejka: MMTS Kwidzyn - Vive Tauron Kielce 25:28 17. kolejka: Vive Tauron Kielce - Stal Mielec 38:24 18. kolejka: Górnik Zabrze - Vive Tauron Kielce 27:31 19. kolejka: Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock 30:27 20. kolejka: Wybrzeże Gdańsk - Vive Tauron Kielce 29:40 21. kolejka: Chrobry Głogów - Vive Tauron Kielce 18:36 22. kolejka: Vive Tauron Kielce - Zagłębie Lubin 48:34

Play-off

1/4 finału (1 mecz): Vive Tauron Kielce - MMTS Kwidzyn 38:26 1/4 finału (2 mecz): MMTS Kwidzyn - Vive Tauron Kielce 26:40

1/2 finału (1 mecz): Vive Tauron Kielce - Pogoń Szczecin 31:22 1/2 finału (2 mecz): Vive Tauron Kielce - Pogoń Szczecin 38:25 1/2 finału (3 mecz): Pogoń Szczecin - Vive Tauron Kielce 25:36

Finał (1 mecz): Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock 31:26 Finał (2 mecz): Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock 25:16 Finał (3 mecz): Orlen Wisła Płock - Vive Tauron Kielce 28:29

Puchar Polski

1/8 finału: Meble Wójcik Elbląg - Vive Tauron Kielce 26:32 1/4 finału (1 mecz): Vive Tauron Kielce - Borodino Legionowo 35:19 1/4 finału (2 mecz): Borodino Legionowo - Vive Tauron Kielce 25:39 Półfinał: Górnik Zabrze - Vive Tauron Kielce 28:38 Finał: Vive Tauron Kielce - Orlen Wisła Płock 26:23

Liga Mistrzów

Faza grupowa

1. kolejka: Kadetten Schaffhausen - Vive Tauron Kielce 28:33 2. kolejka: Vive Tauron Kielce - Pick Szeged 37:32 3. kolejka: Vive Tauron Kielce - Motor Zaporoże 30:26 4. kolejka: Dunkierka - Vive Tauron Kielce 25:28 5. kolejka: Aalborg Handball - Vive Tauron Kielce 25:27 6. kolejka: Vive Tauron Kielce - Aalborg Handball 33:26 7. kolejka: Vive Tauron Kielce - Kadetten Schaffhausen 33:24 8. kolejka: Pick Szeged - Vive Tauron Kielce 26:27 9. kolejka: Vive Tauron Kielce - Dunkierka 36:32 10. kolejka: Motor Zaporoże - Vive Tauron Kielce 27:28

TOP16

Montpellier Agglomeration - Vive Tauron Kielce 25:29 Vive Tauron Kielce - Montpellier Agglomeration 31:33

Ćwierćfinał

Vardar Skopje - Vive Tauron Kielce 20:22 Vive Tauron Kielce - Vardar Skopje 33:31

Final 4

FC Barcelona - Vive Tauron Kielce 33:28 Vive Tauron Kielce - THW Kiel 28:26

Statystyki zawodników (wszystkie rozgrywki)

ZawodnikMeczeBramki: SM/PP/LM/RazemŚr./mecz
Ivan Cupić48149/28/55/2324,8
Karol Bielecki47102/29/92/2234,7
Manuel Strlek47110/30/33/1733,7
Denis Buntić41101/13/55/1694,1
Michał Jurecki4593/7/47/1473,3
Grzegorz Tkaczyk4376/4/32/1122,6
Julen Aguinagalde3065/6/34/1053,5
Krzysztof Lijewski2663/0/38/1013,9
Tobias Reichmann3569/6/26/1012,9
Mateusz Jachlewski4860/11/16/871,8
Zeljko Musa4556/9/9/741,6
Uros Zorman3934/7/29/701,8
Piotr Chrapkowski4241/12/12/651,5
Tomasz Rosiński2328/5/3/361,6
Piotr Grabarczyk3922/3/0/250,6
Marin Sego470/0/2/20,01
Sławomir Szmal460/0/0/0-
Źródło artykułu: