- Graliśmy tydzień temu w Lubinie i tam wysoko prowadziliśmy, a wygraliśmy zaledwie jedną bramką. Wyciągnęliśmy z tego meczu lekcję i trener dodatkowo uczulił nas, by to zaangażowanie było na wysokim poziomie przez całe spotkanie. Pokazaliśmy, że faktycznie tak było - ocenia Mateusz Kornecki, bramkarz zabrzańskiej drużyny.
Górnik dobrze rozpoczął mecz z Zagłębiem Lubin i wyszedł na wysokie prowadzenie. To całkowicie ułożyło losy rywalizacji. - Weszliśmy w mecz bardzo dobrze. Cały czas kontrolowaliśmy to co się dzieje na boisku i budowaliśmy swoją przewagę. Były momenty przestojów i musimy się jeszcze z tym zmagać, by to poprawić. Myślę, że zagraliśmy naprawdę super mecz - przekonuje uzdolniony golkiper Trójkolorowych.
[ad=rectangle]
Kornecki wszedł na boisko w końcówce pierwszej połowy zmieniając Sebastiana Kickiego, który obejrzał czerwona kartkę. Młody bramkarz zaliczył kilka udanych interwencji, ale przydarzyła mu się też głupia wpadka. - Trener nakreślił nam - jako bramkarzom - byśmy kurczowo nie trzymali się pola bramkowego, a wychodzili do długich piłek. Ja tak zrobiłem, ale niestety się minąłem i zawodnik rywala rzucał do "pustaka". Plamę zmazałem już za drugim razem, bo piłka padła moim łupem - zauważa 20-latek.
- Sebastian Kicki na pewno nie chciał zahaczyć przeciwnika i nie było w jego zagraniu premedytacji. Chciałbym obejrzeć powtórkę, czy on zahaczył o zawodnika rywala czy też po prostu przeciwnik na niego wpadł. Ja widząc, że jest kontakt odpuszczam, bo to naprawdę są groźne sytuacje i zderzenie z pędzącym zawodnikiem może się źle skończyć - wyjaśnia Kornecki.
Górnik po zwycięstwie nad Miedziowymi po raz pierwszy w historii zagra w Final Four Pucharu Polski. - Z ciekawością pojedziemy na turniej do Warszawy. Chcielibyśmy zobaczyć jak to wygląda i jaki poziom ma Final Four. Na pewno chcemy powalczyć o dobry wynik, a nie tylko statystować, więc zapowiada się ciekawie - puentuje gracz drużyny z Wolności.