To był wręcz nieprawdopodobny występ. W sobotę Przemysławowi Urbaniakowi wychodziło niemal wszystko. Efekt? Szesnaście bramek rzuconych rywalowi z Wrocławia i zdecydowane zwycięstwo Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski przeciwko beniaminkowi (35:23).
- Dziękuję drużynie za zaufanie, bo to oni wypracowują pozycje dla skrzydłowego. Fajnie, że mi zaufali i że siedziało. Mam nadzieję, że najlepsze mecze jeszcze przed nami i przede mną - przyznał zawodnik biało-czerwonych po zakończeniu meczu.
Ostrowianie praktycznie od początku dominowali na parkiecie. Do przerwy prowadzili już różnicą dziesięciu bramek. Później zdołali tę przewagę jeszcze powiększyć.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa zachwyciła w Davos
- Każdy mecz jest dla nas ciężki. Teraz w każdym spotkaniu ważne są dla nas trzy punkty. Gdzieś jest lekka presja. W ten mecz weszliśmy bardzo dobrze. Chcieliśmy ciągnąć cały czas do przodu - przyznał Urbaniak.
- W szatni sobie powiedzieliśmy, że nieważne, ile prowadzimy. Chcemy cały czas powiększać tę przewagę. Był mały przestój w drugiej połowie, kilka błędów się pojawiło, ale na szczęście udało się tę przewagę zwiększyć do dwunastu bramek - zakończył.
Ostrowianie powrócili na czwarte miejsce w tabeli ORLEN Superligi Mężczyzn. Kolejne spotkanie ekipa Kima Rasmussena rozegra w sobotę, 22 lutego o godz. 18:00. Biało-czerwoni na wyjeździe zmierzą się z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski.