Gonili, przegonili i polegli - relacja z meczu Viret Zawiercie - Olimp Grodków

Nie było niespodzianki w Zawierciu. Walczący o utrzymanie Viret nie sprostał na własnym parkiecie Olimpowi Grodków i przegrał 20:23. Faworyt musiał jednak solidnie zapracować na dwa punkty.

Zespół z Zagłębia ma w ostatnich tygodniach duże problemy. Przed rundą rewanżową zmienił się trener, odszedł też najlepszy strzelec Mariusz Kuśmierczyk. Sytuację dodatkowo komplikuje plaga kontuzji. Atmosferę psują jednak przede wszystkim wyniki. Gospodarze przegrali pięć ostatnich meczów ligowych i przed konfrontacją z notującym świetny sezon Olimpem Grodków trudno było o optymizm. 
[ad=rectangle]
Początek zawodów mógł pchnąć zawierciańskich kibiców w otchłanie rozpaczy. Po dziewięciu minutach goście z Opolszczyzny prowadzili już 7:1. - W tym okresie wszystko nam wychodziło, mieliśmy też szczęście, bo co by się nie działo piłka do nas wracała i mogliśmy zdobywać kolejne bramki - analizuje trener Olimpu, Piotr Mieszkowski. - Ta sytuacja nie mogła jednak trwać wiecznie i w końcu Viret zaczął odrabiać straty.

W 25. minucie gospodarze doszli rywali na dwa gole (9:11), ale końcówka pierwszej części znów należała do Olimpu, który zszedł na przerwę z prowadzeniem 14:10.

Drugą połowę lepiej rozpoczął Viret. Miejscowi zacieśnili szyki w obronie, swoje zaczęli odbijać bramkarze. Sześć minut po zmianie stron, na tablicy wyników pojawił się pierwszy remis w tym spotkaniu (14:14), a w 44. minucie po bramce Tomasza Fugiela to Viret wyszedł na prowadzenie 17:16. Grodkowianie mieli spore problemy ze sforsowaniem bardzo twardej defensywy, gubili się w ataku pozycyjnym, popełniali sporo błędów.

Obie drużyny z wielkim trudem zdobywały kolejne bramki. Dobre zawody rozgrywali bramkarze. Minimalną przewagę znów zaczęli osiągać gracze z Grodkowa, ale gdy w 57. minucie gospodarze doprowadzili do stanu 20:20 (chociaż niedługo wcześniej grali w podwójnym osłabieniu), wydawało się, że Viret może przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

W nerwowej końcówce bramki zdobywali jednak już tylko przyjezdni. Na 21:20 ważne trafienie zaliczył Łukasz Ogorzelec, a następnie Tomasz Biernat i Michał Piech skarcili spieszących się gospodarzy. Olimp wygrał 23:20, ale waleczność rywali docenił nawet opiekun Olimpu. - Wiem dobrze, jak trudno się gra mając taką sytuację w tabeli jak Viret. Wydaje mi się jednak, że ten zespół stać na wygrzebanie się z dołu tabeli - ocenił Mieszkowski.

Viret CMC Zawiercie - UKS Olimp Grodków 20:23 (10:14)

Viret: Ratuszniak, Zbroiński - S. Zagała 8, Komalski 4, Biernacki 4, Fugiel 2, I. Zagała 1, Kapral 1, Kijowski, Bugaj, Makaruk, Pakulski
Kary: 10 minut
Karne: 4/3

Olimp: Romatowski, Wasilewicz - Kolanko 5, Piech 4, T. Biernat 3, Gradowski 2, Bujak 2, Ogorzelec 2, M. Biernat 2, Górny 1, Żubrowski 1, Chmiel 1, P. Biernat
Kary: 6 minut
Karne: 6/3

Widzów: 250
Sędziowali:Janas, Wrona (Tarnów)

Komentarze (2)
avatar
fff
21.02.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Widzę, że mecz miał zupełnie odwrotny przebieg do tego co oglądaliśmy w Przemyślu, pomimo tego, że przyjezdni i tu i tu zaczęli od pięknego 7:1 :) Teraz powstaje pytanie nie czy Viret wygrzebie Czytaj całość
avatar
Mario_7
21.02.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Żeby wygrzebać się z dołu tabeli to trzeba myśleć na boisku, bez tego nie będzie wyników. Niestety ale zbędny pośpiech w wykonaniu Viretu = kontra dla przeciwnika.