MŚ 2015: Petrodolary na nic się zdały, wielka Francja mistrzem świata! - relacja z meczu Katar - Francja

East News
East News

Olbrzymich emocji dostarczyło finałowe spotkanie MŚ piłkarzy ręcznych rozgrywanych w Katarze. Złoto zdobyła reprezentacja Francji, która pokonała gospodarzy turnieju 25:22 (14:11).

Skład finału już przed pierwszym gwizdkiem budził olbrzymie kontrowersje. O ile znalezienie się w nim Trójkolorowych, będących głównym faworytem do złotego medalu nie dziwił nikogo, o tyle występ zlepku ludzi z całego świata występujących pod szyldem Kataru - już tak.

Reprezentacja Francji w drodze do decydującej batalii poza zremisowanym meczem z Islandią rozstrzygała pojedynki na swoją korzyść, natomiast podopieczni Valero Rivery, choć prezentowali się nadspodziewanie dobrze - od fazy pucharowej byli mocno ciągnięci za uszy przez IHF oraz sędziów. Najpierw ofiarą w 1/8 finału padli Austriacy, następnie przyszła kolej na Niemców. Na ostatniej prostej do wielkiego finału gorzką pigułkę musieli przełknąć Polacy.
[ad=rectangle]
Francuzi rozpoczęli spotkanie od dwóch przestrzelonych rzutów. Najpierw po ładnej solowej akcji z dogodnej sytuacji nie trafił Alix Nyokas, a chwilę później z rzutu karnego przestrzelił Guillaume Joli, którego zatrzymał Goran Stojanović. Podopieczni Claude'a Onesty szybko zapomnieli o nieudanym starcie i w 6. minucie po pięknej solowej akcji Nikoli Karabaticia prowadzili 3:1. Francuzi grali wybornie w defensywie, skutecznie odcinając główne armaty w zespole Kataru - Zarko Markovicia i Rafaela Capote.

Aktywna obrona powodowała sporo chaosu w poczynania ofensywne gospodarzy i rodziła liczne przechwyty, z których Francuzi wyprowadzali zabójcze w skutkach kontrataki. Jakby tego było mało Katarczycy nie przebierali w środkach w poczynaniach defensywnych, a prym w tym elemencie wiódł Hassan Mabrouk, który w niespełna kwadrans miał swoim koncie już dwie kary. Kiedy Nikola Karabatić w 17. minucie rywalizacji wykończył kontrę, podwyższając na 9:5 - o czas poprosił rozwścieczony Valero Rivera.

Na niewiele to się zdało, bowiem tryby we francuskiej maszynie funkcjonowały perfekcyjnie i w 23. minucie Nikola Karabatić po swoim czwartym w meczu trafieniu, wyprowadził Les Blues już na sześć bramek przewagi - 13:7. Parę sekund później czerwoną kartkę za uderzenie rozgrywającego FC Barcelony łokciem powinien otrzymać Borja Vidal, ale czescy sędziowie oszczędzili rosłego obrotowego.

Wysokie prowadzenie mocno rozluźniło jednak francuską ekipę. Sygnał do odrabiania strat dał swoimi kapitalnymi paradami Danijel Sarić, a nadzieje gospodarzom na powrót do gry przywrócił Rafael Capote, posyłając dwie bomby z 9 metrów. Następnie po czasie wziętym przez Onestę z rzuty karnego celnie rzucił Zarko Marković i połowę strat gospodarze odrobili - 13:10 (26'). Na więcej w pierwszej partii nie było ich już jednak stać. Do szatni Francuzi mogli schodzić z zaliczką czterech trafień, lecz efektownej "wrzutki" nie wykończył Valentin Porte, przegrywając starcie z Sariciem.

Drugą część kapitalnie rozpoczęli Katarczycy, po dwóch trafieniach z rzędu Kamaladina Mallasha łapiąc kontakt z rywalem. Gospodarze turnieju mogli nawet doprowadzić do remisu, ale doskonałą okazję ze skrzydła zmarnował Eldar Memisević, rzucając prosto w twarz Omeyera. To rozwścieczyło 38-letniego weterana i w 33. minucie Les Blues po bramce Xaviera Barachet ponownie odskoczyli na różnicę trzech trafień.

W katarskiej bramce ze skóry wychodził jednak Sarić, a jego fenomenalne interwencje napędzały miejscowych. Dwadzieścia minut przed końcową syreną po trafieniu Zarko Markovicia było już tylko 18:17, a jakby tego było mało na ławkę kar powędrował Cedric Sorhaindo i Trójkolorowi przeżywali ciężkie chwile. Co gorsza kwadrans przed końcową syreną kontuzji nabawił się Michael Guigou, którego zmuszony był zastąpić Kentin Mahe.

Na parkiecie w hali Lusail Multipurpose trwała zażarta wymiana ciosów. W 51. minucie Valentin Porte po przechwycie wykończył kontratak, wyprowadzając Trójkolorowych na 22:19. Katarczycy mocno nacierali, lecz mimo usilnych starań i bezpardonowej gry w defensywie nie zdołali złamać Francuzów.

Co prawda trzy minuty przed końcem kontaktowe trafienie mógł rzucić Abdulla Al Karbi, lecz trafił jedynie w słupek. W odpowiedzi po kapitalnej szarży na 25:22 podwyższył Daniel Narcisse, a na zegarze pozostawało już tylko 120 sekund. Chwilę później ponownie pomylił się prawoskrzydłowy Al Karbi przegrywając starcie z Omeyerem, a następnie piłkę w defensywie kapitalnie wyłuskał Valentin Porte i Trójkolorowi cieszyli się ze złotych medali.

Tym samym Francuzi sięgnęli po piąty w historii tytuł najlepszej drużyny globu (1995, 2001, 2009, 2011 i 2015), obejmując przodownictwo w tabeli wszech czasów. To piąte zwycięstwo Trójkolorowych w szóstym meczu o złoty medal MŚ! Francja ma podwójne powody do radości - oprócz powrotu na najwyższy stopień podium mistrzostw świata po czteroletniej przerwie, wywalczyła także awans na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro.

Katar - Francja 22:25 (11:14)
Katar:

Sarić (14/37 - 38%), Stojanović (1/3 - 33%) - Marković 7 (3/3), Mabrouk, Roine, Capote 6, Al Karbi, Memisević 1, Vidal 3, Mallash 3, Benali 1, Madadi 1, Hassab.
Karne: 3/3.
Kary: 8 min.

Francja: Omeyer (9/31 - 29%) - Fernadnez 1, Barachet 3, Narcisse 4, Joli (0/1), A. Nyokas 3, N. Karabatić 5, Mahe 1, Accambray, Sorhaindo 1, Guigou 3 (2/2), L. Karabatić, Porte 4.
Karne: 2/3.
Kary: 4 min.
Kary:

Katar - 8 min. (Mabrouk, Capote - po 4 min.) oraz Francja - 4 min. (N. Karabatić, Sorhaindo - po 2 min.).
Sędziowie:

Vaclav Horacek - Jiri Novotny (Czechy).

Źródło artykułu: