Krzysztof Lijewski ostro o meczu z Niemcami: Pierwsza połowa? Żenada z naszej strony

Polacy ulegli w swym pierwszym meczu mistrzostw świata reprezentacji Niemiec. W ostrych słowach o występie polskiego zespołu wypowiedział się jeden z jego liderów, Krzysztof Lijewski.

31-letni zawodnik piątkową rywalizację z niemiecką drużyną rozpoczął fenomenalnie, w ciągu sześciu minut gry trzykrotnie wpisując się na listę strzelców. Lijewski imponował szybkością i skutecznością zagrań, lecz podobnie jak i pozostali polscy zawodnicy, po dobrym pierwszym kwadransie meczu opadł z sił. Przestój w grze biało-czerwonych wykorzystali rywale i w efekcie do przerwy przegrywaliśmy 13:17.
[ad=rectangle]
Po zmianie stron Polacy rzucili się w pogoń za rywalami, kilkukrotnie doprowadzając nawet do remisu, ostatecznie to jednak Niemcy cieszyli się ze zdobycia kompletu punktów.

Lijewski w drugiej połowie dorzucił kilka kolejnych trafień, występ kończąc z dorobkiem siedmiu bramek i skutecznością na poziomie 70 procent. Po meczu nie chciał jednak rozmawiać o indywidualnych wynikach.

- Tu nie chodzi o mnie i mój występ, tu chodzi o drużynę. Przegrał zespół, a nie pojedynczy zawodnicy. Na pewno jest nam żal, ale może nie jest to dla nas duże rozczarowanie, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że Niemcy to bardzo dobra drużyna i się nam nie podłożą, szczególnie po ostatnich wydarzeniach. Wiedzieliśmy, że będą to ciężkie oraz wyrównane zawody i takie też były - stwierdził "Lijek".

Doświadczony rozgrywający podkreślił również, że niemiecki zespół nie zaskoczył biało-czerwonych żadnymi rozwiązaniami taktycznymi. - Po prostu do samego końca bardzo dobrze wykonywali swoje założenia taktyczne, konsekwentnie szli do końca i jak to Niemcy - byli wyrachowani do końcowego gwizdka. Zasłużyli na wygraną - dodał.

W jego ocenie o losach spotkania w pełni zadecydowała pierwsza połowa rywalizacji. - To była była żenująca postawa każdego z nas. Za łatwo dawaliśmy sobie rzucać bramki. W drugiej połowie postawiliśmy wszystko na jedną kartę, doprowadziliśmy do remisu, ale na więcej nie było nas stać - zakończył.

Po piątkowym spotkaniu Polacy zajmują 5. miejsce w grupie D. Kolejnym ich rywalem będą Argentyńczycy. Mecz zaplanowany został na niedzielę. Awans do kolejnej fazy mistrzostw wywalczą po cztery najlepsze drużyny z każdej grupy.

Z Ad-Dauhy dla SportoweFakty.pl,
Maciej Wojs 

"Nie zamierzam szybko wracać do Polski"

{"id":"","title":""}

Źródło: PGNiG/x-news

Źródło artykułu: