Zawodniczki tczewskiej drużyny wyrównaną walkę z faworyzowanymi wiceliderkami tabeli prowadziły raptem przez kilka minut, już na przerwę schodząc ze stratą ośmiu trafień (12:20). Po zmianie stron podopieczne trenera Leszka Elbickiego próbowały gonić wynik, grające rezerwowymi zawodniczkami rywalki swobodnie jednak kontrolowały wydarzenia na parkiecie. Aussie Sylex Sambor przegrał ostatecznie 26:33.
[ad=rectangle]
Trener Elbicki na pomeczowej konferencji przyznał, że takiego obrotu spraw na parkiecie hali w Gdyni można się było spodziewać.
- Jechaliśmy do faworyta, do zespołu który jeszcze nie przegrał, ma bodaj najwięcej rzuconych bramek i ma wartościowe zawodniczki, takie jak Iwona Niedźwiedź, Patrycja Kulwińska czy Aleksandra Zych. To robi różnicę. W momencie gdy trener ściągnął je z boiska, to graliśmy jak równy z równym, a nawet przeważaliśmy. Nie dorobiliśmy się jednak takiej zawodniczki, która grałaby jak Iwona Niedźwiedź. Wtedy wynik może byłby inny - powiedział Elbicki.
W sobotnim meczu szczypiornistki Sambora nie rozegrały najlepszych zawodów w sezonie. Podopieczne trenera Elbickiego popełniły sporo błędów w ataku, na których notorycznie korzystały rywalki. Wspomniała o tym po spotkaniu Agnieszka Kordunowska-Lupa.
- Niestety, popełniłyśmy zbyt dużo błędów w ataku i w obronie. Brakowało nam konsekwencji w grze, nie potrafiłyśmy też szybko wrócić po rzuconej bramce do obrony, z czego korzystały przeciwniczki. W ten sposób trochę skrzywdziła nas Patrycja Kulwińska - stwierdziła bramkarka Sambora.
Po dziewięciu kolejkach zawodniczki z Tczewa z dorobkiem trzech punktów plasują się na miejscu barażowym. Do bezpiecznej lokaty Sambor traci jedno oczko.
Motywacji uczy się za młodu,a widząc niektóre zawodniczki z Tczewa to jak by za karę grały w ty Czytaj całość