Górnik wciąż na zwycięskiej ścieżce - relacja z meczu Górnik Zabrze - MMTS Kwidzyn

Szczypiorniści Górnika Zabrze nie zwalniają tempa i wygrali piąty z rzędu w tym sezonie oraz trzeci na parkietach PGNiG Superligi mecz. Tym razem przy Wolności odprawili z kwitkiem MMTS Kwidzyn.

Górnik mecz z MMTS-em Kwidzyn rozpoczął niezwykle efektownie. Zabrzanie - w przeciwieństwie do rywala - prezentowali stuprocentową skuteczność, w 9. minucie gry prowadząc wysoko 6:1. Wynik mógł być tym bardziej zaskakujący, że gospodarze do meczu przystąpili po raz kolejny osłabieni brakiem kontuzjowanego Adama Twardo i Mariusza Jurasika, który z urazem wszedł na plac gry, rzucił bramkę i usiadł na resztę zawodów na ławce rezerwowych.
[ad=rectangle]
Z czasem przewaga Trójkolorowych nieco stopniała. Stała za tym w głównej mierze nieskuteczność pod bramką Bartosza Dudka i proste straty, które kończyły się szybkimi - zazwyczaj bramkowymi - kontrami kwidzynian. Podopieczni Patrika Liljestranda po kilku chwilach wrócili na właściwe tory i nie dopuszczali rywala na dystans bliższy niż 3-4 bramki straty.

MMTS raz jeszcze tempo podkręcił w końcówce, zmniejszając prowadzenie zabrzan do dwóch trafień, a szybka kontra Górnika nie znalazła powodzenia. Gospodarzom nie pomógł nawet rzut wolny odgwizdany przez sędziów niemal równo z końcową syreną. Ustawiony przed murem kwidzyńskich zawodników Aleksandr Tatarincew wysoko wzbił się w powietrze, lecz trafił zaledwie w poprzeczkę, a piłka odbiła się na linii bramkowej i wyszła w boisko.

Zabrzanie tempo podkręcili od początku drugiej połowy, w konsekwencji sześć minut po przerwie prowadzili już pięcioma bramkami (21:16). Z czasem powtórzył się scenariusz z pierwszej połowy i przewaga znów zaczęła topnieć do 3-4 trafień, ale śląska drużyna przez cały czas zdawała się mieć mecz pod kontrolą.

Na kwadrans przed końcową syreną górniczy zespół prowadził 25:22 i wynik ten utrzymywał się przez kolejnych pięć minut. Najpierw pod bramką Mateusza Korneckiego pudłował MMTS, a następnie Górnik długo celebrował wykonanie serii rzutów wolnych - wszystkie bezskutecznie. Indolencję w 50. minucie gry przełamał Bartłomiej Tomczak, przejmując piłkę pod własnym polem karnym i wychodząc z szybką kontrą, którą skutecznym rzutem wykończył Robert Orzechowski.

W końcówce Trójkolorowi bezlitośnie wykorzystywali błędy kwidzynian i stopniowo powiększali swoją przewagę. Na niespełna cztery minuty przed końcem meczu prowadzili 30:24, by finalnie triumfować 32:26.

Co godne uwagi, rolę Jurasika - jako boiskowego lidera drużyny - w tym meczu przejął Patryk Kuchczyński, który kończył zawody z jedenastoma bramkami na koncie. Cichym bohaterem - po raz kolejny - był także Kornecki, który w drugiej połowie wybronił dwa rzuty karne i kilka naprawdę groźnych rzutów zawodników gości.

Górnik Zabrze - MMTS Kwidzyn 32:26 (17:15)

Górnik: Kicki, Kornecki - Niedośpiał, Daćko 3, Orzechowski 5, Gromyko, Kuchczyński 11, Kubisztal 2, Jurasik 1, Tatarincew 3, Tomczak 5, Niewrzawa 2.
Kary: 6 min.

MMTS: Dudek, Kiepulski - Jędrzejewski, Genda 3, Zadura 5, Mroczkowski 4, Kryszeń 1, Peret 2, Sadowski 3, Szczepański 1, Rosiak 2, Nogowski 2, Pilitowski 1, Seroka 1, Łangowski 1.
Kary: 8 min.

Sędziowie: Tomasz Christ, Dariusz Christ (Dolnośląskie).

Widzów: 400.

Źródło artykułu: