Brązowi medaliści mistrzostw Polski postawili trzeciej drużynie ostatniej edycji Ligi Mistrzów szalenie trudne warunki i podopieczni Bogdana Wenty w ostatnich minutach meczu potrzebowali dużej dozy szczęścia, by wyrwać rywalom dwa punkty. Rozstrzygające trafienie na kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną zaliczył dopiero Piotr Chrapkowski, który - zdaniem części obserwatorów - chwilę wcześniej za faul w obronie powinien powędrować na ławkę kar.
- Mówiliśmy sobie przed meczem, że będziemy walczyć o osiągnięcie jak najlepszego rezultatu. Teraz, gdy spotkanie już się zakończyło, jesteśmy jednak trochę rozczarowani, bo ogromna niespodzianka była na wyciągnięcie ręki. Uważam jednak, że porażka jedną bramką z Vive wstydu nam nie przynosi - przyznaje Peret w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Według doświadczonego zawodnika to, jakim wynikiem zakończył się mecz, nie ma już teraz większego znaczenia. - Nie udało się. Vive ma dwa punkty, a my zero i nieistotne jest, czy przegraliśmy jedną, czy piętnastoma bramkami - nie kryje gracz kwidzyńskiej siódemki.
Seria trzech kolejnych zwycięstw oraz świetny mecz przeciwko mistrzom Polski udowodniły jednak, że ci, którzy po kiepskim początku rundy jesiennej wykreślili MMTS z grona kandydatów do walki o podium, byli w błędzie. - Trener po meczu wszedł do szatni i powiedział, że zagraliśmy naprawdę dobre zawody. Jeżeli będziemy prezentować się na takim poziomie w kolejnych spotkaniach, to zwycięstwa i walka o medal będą w naszym zasięgu - kończy Peret.
Kwidzynowi życzę medalu choć w tym sezonie będzie o niego bardzo ciężko!