Adrian Nogowski: Sędziowie przytrzymali wynik

MMTS Kwidzyn po znakomitym meczu uległ we własnej hali Vive Targom Kielce. - Sensacja była blisko - nie ma wątpliwości skrzydłowy brązowych medalistów mistrzostw Polski, Adrian Nogowski.

Podopieczni Krzysztofa Kotwickiego byli o krok od urwania punktów utytułowanemu rywalowi. - Znamy swoje miejsce w szeregu i to jest duża niespodzianka, że byliśmy w stanie prowadzić równą grę z takim zespołem, jak Vive - przyznaje gracz MMTS-u w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Czy w kwidzyńskiej hali wygrał zespół lepszy? - Nie do końca. Możliwe, że rywale nas trochę zlekceważyli, a my do meczu podeszliśmy na luzie i dlatego dużo nam wychodziło. Ciężko jest mi stwierdzić, czy zwyciężyła drużyna lepsza. Teoretycznie tak, ale jednak tego dnia nie do końca - nie kryje 23-letni skrzydłowy.

W końcowych fragmentach meczu duże kontrowersje wzbudziły decyzje sędziów, a niezwykle istotna dla losów spotkania akcja rozegrała się na dwie minuty przed końcowym gwizdkiem, gdy obrotowego MMTS-u za koszulkę łapał w obronie Piotr Chrapkowski. Prowadzący mecz arbitrzy nie odesłali zawodnika gości na ławkę kar i kilkadziesiąt sekund później rzutem z drugiej linii przesądził on o losach meczu.

- Sędziowie trochę trzymali wynik, a my dorzuciliśmy to, co mogliśmy dorzucić. Mamy do arbitrów nieco żalu, bo jednak troszeczkę mniej piłek gwizdali w naszą stronę. Wiadomo jednak, że Vive to firma, a Bogdan Wenta jest w piłce ręcznej naprawdę dużą postacią i potrafi on wywierać presję na prowadzących mecz - podsumowuje ze spokojem Nogowski. - Szkoda, że nie wykorzystaliśmy kilku naszych sytuacji, bo mogłoby dojść do sensacji.

Źródło artykułu: