Kamil Kołsut: Dla wielu kibiców twój transfer do Zabrza był zaskoczeniem. Po ogłoszeniu informacji, że odchodzisz z Wisły, pojawiły się głosy mówiące o tym, że tak naprawdę wcale nie planujesz zmieniać pracodawcy, a media wykorzystujesz do negocjacji z klubem...
Michał Kubisztal: Od samego początku mówiłem, jak wygląda sytuacja. Wisła miała sześć miesięcy, żeby się ze mną dogadać. Już w listopadzie mieliśmy uzgodniony kontrakt, który został jednak schowany do biurka i zapomniany. Później dostałem informację o tym, że trener Cadenas średnio widzi mnie w zespole, następnie mnie widział, potem znowu nie widział, zaszły jakieś nieporozumienia, więc w sumie tak naprawdę nie wiem, jaka była prawda. W końcu dostałem konkretną ofertę z Zabrza i postanowiłem ją przyjąć.
[b]
Wisła ostatecznie też przedstawiła ci propozycję nowego kontraktu. Nie była ona zadowalająca?[/b]
- Nie chodzi o to, że była słaba, ale po prostu pojawiła się za późno. Już wcześniej rozmawiałem z klubem z Zabrza i informowałem Wisłę o tym, jak wygląda sytuacja. Nie zdecydowali się na złożenie mi oferty wcześniej, bo - jak mówiłem - trener Cadenas niekoniecznie widział mnie w zespole, więc uznałem, że nie będę się pchał tam, gdzie mnie nie chcą.
NMC Powen był przez cały czas jedyną solidną alternatywą, czy też po drodze pojawiły się inne ciekawe propozycje?
- Były inne opcje, ale zabrzanie byli w rozmowach zdecydowanie najkonkretniejsi. W pewnym momencie siedliśmy z żoną, zrobiliśmy listę plusów i minusów, ostatecznie wybierając ten klub.
Zamieszanie i niepewna przyszłość Wisły sprawiają, że w tym momencie to NMC Powen pod względem kadrowym prezentuje się od zespołu z Płocka znacznie korzystniej.
- Na papierze wygląda to całkiem fajnie, ale zobaczymy, jak to wszystko wyjdzie w praniu i jak ułoży się na boisku. Mieć zespół mocny kadrowo to jedno, a odpowiednio go ułożyć i zgrać to jest dopiero sukces.
Rozumiem, że prezes Kmiecik w trakcie negocjacji kusił cię piękną wizją zespołu regularnie walczącego o medale mistrzostw Polski?
- Na pewno to też gdzieś miało znaczenie, że zabrzanie mają naprawdę fajną i mocną ekipę, która już w tym sezonie namiesza w PGNiG Superlidze, ale wszystko okaże się w praniu.
[b]
Na Śląsku spotkasz wielu dawnych znajomych z boiska.[/b]
- Na pewno, znam tam prawie cały zespół. Z większością chłopaków graliśmy wspólnie w reprezentacji, czy w innych klubach i fajnie będzie się teraz znowu spotkać na boisku. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Wróćmy jeszcze na chwilę do sytuacji Wisły. Jak patrzysz w tym momencie na to zamieszanie, które panuje w Płocku?
- Trochę żal na to patrzeć, bo spędziłem tam dwa fajne lata i na pewno ten klub zostanie gdzieś w moim sercu. Mieliśmy genialną drużynę i genialnych kibiców, którzy dopingiem potrafili poderwać zespół. Wszystko do pewnego momentu wyglądało świetnie, w pewnym momencie gdzieś w środku się jednak coś stało. Od pół roku w klubie działy się dziwne rzeczy i ciężko powiedzieć, co będzie z Wisłą dalej. W tym momencie wisi nad tym zespołem duży znak zapytania.
W mediach z Wisłą łączone są nazwiska Lijewskiego, Jurkiewicza, Daszka czy Łangowskiego.
- To wszystko przewija się jednak bardziej w plotkach, a tak naprawdę niewiele się dzieje. Z tego, co się orientuję, w tym momencie w Płocku jest siedmiu zawodników z ważnymi kontraktami, a jest już połowa czerwca. Robi się wokół tego wszystkiego jakiś medialny show, a ja mam nadzieję, że w ogóle uda im się skompletować zespół. Wielka szkoda, że przy drużynie z takimi możliwościami, budującej gdzieś swoją markę i próbującej nawiązać walkę w Europie, ktoś gdzieś popełnił błąd.
Zwłaszcza, że to był zespół, który jeszcze rok temu grał w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
- To wszystko było budowane właśnie pod występy w europejskich pucharach. Teraz trener Cadenas z pewnością będzie chciał ściągnąć kilku młodych zawodników i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na chwilę obecną ciężko mi już jednak cokolwiek w tej kwestii mówić, bo nie jestem już w środku tej drużyny. Wszystko dzieje się u góry, w dodatku dość mocno i dynamicznie.
[b]
Cała sytuacja wygląda jeszcze bardziej niepoważnie, jeśli spojrzymy na nią z perspektywy konferencji prasowej, która odbyła się kilka tygodni temu w Warszawie, gdy prezydent Płocka i prezes klubu, snując wielkie plany, z pompą prezentowali mediom trenera Cadenasa.[/b]
- Dokładnie. Tymczasem w ciągu ostatniego miesiąca nie stało się zbyt wiele dobrego i właściwie słychać tylko o tym, kto odchodzi, a wzmocnień jest zero. Zespół czeka na pewno ciężka praca, a władze muszą zadbać o wzmocnienia, bo na rynku nie zostało już zbyt wielu wolnych zawodników.
Liga może na tym zyskać, bo zamiast tradycyjnej walki o trzecie miejsce będziemy mieli zaciętą rywalizację o srebro.
- Nie chciałbym w tym momencie wyrokować. Wiadomo, że możliwości finansowe Wisły są na pewno wyższe, niż większości ligowych klubów i jeśli zdołają nawiązać odpowiednie kontakty, to na pewno będą jeszcze w stanie zebrać fajny zespół i kwestią pozostanie tylko to, czy zdołają go odpowiednio zgrać. Na chwilę obecną więcej jest jednak pytań, niż odpowiedzi.