Mamy dwa mocne strzały i potem zaczynamy ligę - rozmowa z Krzysztofem Kotwickim, trenerem MMTS-u Kwidzyn

Po Memoriale im. Leona Walleranda, Krzysztof Kotwicki jest optymistą przed startem ligi. Uważa on, że MMTS Kwidzyn może powalczyć o "mistrzostwo Polski drużyn niskobudżetowych".

Michał Gałęzewski: Udało wam się wygrać Memoriał im. Leona Walleranda. Jak pan oceni postawę swojego zespołu?

Krzysztof Kotwicki: Nastroje są dużo lepsze, niż po turnieju w Dzierżoniowie. Ja jednak z dystansem podchodzę do wyników spotkań turniejowych. W jakiś sposób przygotowujemy się do ligi. W Dzierżoniowie graliśmy po długim okresie twardego treningu i nie było widać płynności w grze. Teraz potrenowaliśmy lżej i widać efekt. Drugą połowę z Chrobrym traktuję jako wypadek przy pracy, bo mogliśmy utrzymać wynik. Z postawy całego zespołu jestem zadowolony. To dobry prognostyk.

W okresie transferowym mieliście więcej ubytków, niż transferów do klubu. Chyba nie może być pan zadowolony...

- Ja będę powtarzał, że nie jesteśmy słabszym zespołem, tylko innym. Ktoś kto zna się na tym łatwo policzy, że jak odchodzi pięciu zawodników, a przychodzi jeden, to rachunek jest prosty. Ci zawodnicy, którzy zostali to mieszanka doświadczenia z młodością i moim zdaniem to zaskoczy. Na pewno nie będziemy odstawać od najlepszych zespołów.

U tych młodszych zawodników widać progres?

- Oczywiście, że tak. Są Antoni Łangowski, Tomek Klinger, czy Adrian Nogowski. Poza bramkarzem i Maćkiem Mroczkowskim wszyscy są w takim przedziale wiekowym, że można mieć nadzieję na przyszłość.

Czy te zespoły z I ligi, które grały w Memoriale im. Leona Walleranda po drobnych korektach dałyby już sobie radę w PGNiG Superlidze?

- Myślę, że nie. To są pojedyncze mecze, a różnica pomiędzy I ligą, a PGNiG Superligą jest zdecydowana. Przykładem jest Stal Mielec, która weszła, później spadła i musiała się zaaklimatyzować przez 2-3 sezony, aby coś w lidze znaczyć. Jurand Ciechanów też wszedł jako beniaminek i mimo wzmocnień spadł. Trzeba mieć zespół z dużą ilością doświadczonych zawodników. Sama młodość nie wystarczy, aby powalczyć z najlepszymi.

Krzysztof Kotwicki: Walczymy o mistrzostwo Polski drużyn niskobudżetowych
Krzysztof Kotwicki: Walczymy o mistrzostwo Polski drużyn niskobudżetowych

Już niedługo czeka was inauguracja ligi. Rywalem będzie Orlen Wisła Płock, więc zaczynacie od ciężkiego spotkania.

- Powiem tak, że w czterech kolejkach mamy dwa mocne strzały i potem zaczynamy ligę. To trochę lepszy układ, bo w zeszłym sezonie musieliśmy czekać do ostatniej kolejki. Te dwa zespoły są mocne i ja zawsze powtarzam, że pozostałe zespoły grają o mistrzostwo Polski klubów niskobudżetowych. Nie składamy broni. Udowodniliśmy w końcówce zeszłego sezonu, że możemy powalczyć. Jedziemy bez presji, nie musimy wygrać, a oni tak. Chcemy zagrać jak najlepszy handball i powalczyć o zwycięstwo, a jaki będzie efekt? Zobaczymy.

Myśli pan, że wśród tych drużyn niskobudżetowych poziom idzie do góry?

- Na pewno się wyrównał. Jest dużo rotacji w składzie. Zespoły beniaminków tylko teoretycznie tymi beniaminkami są. Jak się spojrzy na skład osobowy Pogoni Szczecin, to każdy by chciał mieć takich zawodników w zespole. Z Czuwajem Przemyśl i Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski graliśmy na turnieju w Dzierżoniowie i widać, że jest tam paru doświadczonych zawodników. Oczywiście brakuje im ogrania w PGNiG Superlidze, ale będzie ciekawie. Nie ma zdecydowanego faworyta do spadku.

W ubiegłym sezonie kilku zawodników MMTS-u grywało w Polskim Cukrze Pomezanii Malbork. Taka sytuacja w tym roku nadal może mieć miejsce?

- Moim zdaniem wyszło to bardzo na dobre, przede wszystkim Antoniemu Łangowskiemu. Zagrał on tam kilka pełnych spotkań w I lidze, gdy nie miał u nas miejsca w składzie i wrócił zupełnie odmieniony. Ta współpraca nie będzie kontynuowana, bo stał się on jedną z pierwszoplanowych postaci, podobnie jak Adrian Nogowski i nie będziemy nikogo wypożyczać, bo mamy tylko szesnastu ludzi, w tym trzech bramkarzy. Oni zresztą pościągali zawodników z nazwiskami z Kościerzyny. Stworzyli mocny zespół.

Piłka ręczna na Pomorzu idzie chyba w dobrym kierunku...

- Jest Wybrzeże, są zespoły z Malborka, Gdyni i Kościerzyny, które grają w I lidze. Należy się cieszyć, że jest coraz więcej ośrodków, bo dzięki temu więcej osób garnie się do piłki ręcznej. Miejmy nadzieję, że za tym pójdą odpowiednie wyniki.

Jak wygląda u was sprawa szkolenia młodzieży? Planujecie wprowadzać jakichś wychowanków?

- W tym roczniku, który skończył wiek juniora jest jeden skrzydłowy. Musi troszeczkę czasu minąć, aby był on przydatny. Nie ma żadnego zawodnika, który mógłby się przebijać do pierwszego składu. Po drugie mamy ograniczony skład z wiadomo jakiego względu. Musimy walczyć tymi zawodnikami, których mamy.

Kotwicki jest zadowolony z rozwoju piłki ręcznej w regionie
Kotwicki jest zadowolony z rozwoju piłki ręcznej w regionie
Źródło artykułu: