Robert Nowakowski (trener Piotrcovii Piotrków Tryb.): O ile w pierwszych trzech kolejkach istniał cały zespół, a rzutowo to się rozłożyło równo na wszystkich, to tutaj było inaczej. Nie było praktycznie prawego rozegrania, bez rzutu, bez bramki na tej pozycji. Zrzucam to trochę na karb tego, że nasze rozgrywające cały tydzień były na chorobowym, na antybiotykach, także nie wymagajmy cudów, ale mogliśmy to wygrać. Wystarczyło rzucić przynajmniej 50 proc. "setek", które mieliśmy. Jeśli chodzi o parę sędziowską i gwizdanie, to ja to zostawię bez komentarza, bo to jest skandal to co się dzieje.
Zdzisław Wąs (trener KSS-u Kielce): Bardzo się cieszę zwłaszcza, że jesteśmy po dwóch tygodniach przerwy w rozgrywkach w związku z występem Zagłębia Lubin w pucharach. Po przegranej w Jeleniej Górze nastąpiły zmiany w planach treningowych. Okazało się, że ta korekta przyniosła nam sukces. Mam trochę żal do moich zawodniczek, dlatego, że one wiedziały jak mają rzucać, uczulałem je, żeby rzuty nie szły po prostej, żeby rzucać w drugie tempo, trochę przytrzymać, zobaczyć reakcję bramkarki. Golkiperki Piotrcovii to na prawdę wysokiej klasy specjalistki. Do tego doszła Agata Wypych, która była tym dowódcą w ekipie piotrkowianek. Z przekroju meczu, nasze zwycięstwo było chyba zasłużone. Gdybyśmy jeszcze nie popełnili tych błędów, to uważam, że powinniśmy wygrać wyżej. Nie chcę oceniać pracy sędziów, bo trudno mi oceniać coś w czym nie jestem profesjonalistą. To zwycięstwo było nam potrzebne, aby podbudować zespół po porażce w Jeleniej Górze. Bałem się, żeby drużyna nie wpadła w dołek psychiczny. Wygrana z Piotrcovią nas podbuduje. Cieszę się, że mamy cztery punkty, bo trudno sobie wyobrazić, żeby Kielce po trzech meczach miały tylko dwa oczka. Po zajęciu piątego miejsca w zeszłym sezonie, staliśmy się zespołem, od którego sporo się wymaga.