Pojedynek Miedzi Legnica z Warmią-Anders Group Społem Olsztyn był dopiero preludium do wielkich emocji, jakie czekają wszystkich fanów szczypiorniaka w naszym kraju. Biorąc pod uwagę wczorajsze występy oby zespołów, faworytem konfrontacji o 3. miejsce byli bez wątpienia olsztynianie, którzy w przeciwieństwie do podopiecznych Edwarda Strząbały znacznie lepiej zaprezentowali się w sobotnim półfinale. Od pierwszych minut pojedynek rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami - przeważała Warmia, która po 20 minutach spotkania prowadziła już 12:8. Drużyna prowadzona przez Zbigniewa Tłuczyńskiego po pierwszej części meczu wypracowała sobie dwie bramki zaliczki - 16:14 (30').
Po przerwie w grze Warmii coś się zacięło. Miedzianka zaczęła odrabiać straty by w 40 minucie wyjść na prowadzenie - 22:21. Jak się później okazało, był to newralgiczny moment meczu, a na parkiecie przeważali już tylko legniczanie. Pierwszoplanowymi postaciami w zespole z Dolnego Śląska byli rozgrywający: Vladimir Huziejev i Adam Świątek, którzy w całym meczu rzucili łącznie 16 bramek. Swoją cegiełkę do końcowego sukcesu dołożyli również bramkarze Miedzi: Lech Kryński oraz Artur Banisz. Po godzinie gry dość niespodziewane, ale w pełni zasłużone zwycięstwo odniosła Miedź, która tym samym w pełni zrehabilitowała się swoim kibicom, za wczorajszy blamaż w starciu z Wisłą Płock. Zawodnicy, trenerzy i kibice legnickiej drużyny mogą być pełni nadziei przed arcyważnymi pojedynkami, jakie czekają ten zespół w Superlidze. Z kolei dla mającej co roku medalowe aspiracje Warmii, był to kubeł zimnej wody.
Vladimir Huziejev (2) rozegrał kapitalne spotkanie przeciwko Warmii
Początek finałowej konfrontacji lepszy w wykonaniu Nafciarzy. Świetnie w mecz wszedł Marcin Wichary, który często popisywał się kapitalnymi interwencjami.
Jak się później okazało były to tylko miłe złego początki. Katastrofalne zawody rozgrywał Vegard Samdahl, który wyróżniał się jedynie popełnianiem prostych strat. Taki stan rzeczy zaowocował zwiększeniem prowadzenia mistrzów Polski, którzy systematycznie punktowali brązowych medalistów MP. Nafciarze mieli ogromne problemy z wykorzystywaniem bramkowych okazji, na ich przeszkodzie stawał Marcus Cleverly, rozkręcający się coraz bardziej z każdą upływającą sekundą. Już do przerwy zawodnicy Vive Targi Kielce wypracowali sobie aż 10 bramek zaliczki - 19:9 (30') i używając terminologii bokserskiej, zafundowali swoim przeciwnikom potężny nokaut.
W drugiej partii obraz gry nie uległ zmianie. Przewaga z pierwszej połowy spowodowała, że kielczanie grali o wiele swobodniej, kontrolując w pełni sytuację na parkiecie. Co więcej - jakby im było mało, dobijali leżącego na łopatkach przeciwnika. Ostatecznie w płockiej Orlen Arenie po godzinie jednostronnej konfrontacji, podopieczni Bogdana Wenty upokorzyli Nafciarzy zwyciężając różnicą aż 13 bramek - 35:22. Tym samym ósmy w historii, a trzeci z rzędu Puchar Polski wywalczyli zawodnicy Vive Targi Kielce, którzy odnieśli również dodatkowe, psychologiczne zwycięstwo przed zbliżającą się wielkimi krokami kolejną "świętą wojną"...
Vive Targi Kielce - zdobywca Pucharu Polski w sezonie 2010/2011
Końcowa klasyfikacja Final Four PGNiG Pucharu Polski Mężczyzn:
1.Vive Targi Kielce - 50 tys. zł
2.Orlen Wisła Płock - 25 tys. zł
3.Reflex Miedź Legnica - 15 tys. zł
4. Warmia-Anders Group-Społem Olsztyn - 10 tys. zł
Najlepszy bramkarz: Marcus Cleverly (Vive Targi Kielce)
Najlepszy strzelec: Vladimir Huziejev (Reflex Miedź Legnica)
MVP: Tomasz Rosiński (Vive Targi Kielce)
Reflex Miedź Legnica - Warmia-Anders Group-Społem Olsztyn 36:28 (14:16)
Najwięcej bramek: dla Miedzi - Vladimir Huziejev 11, Adam Świątek, Bogumił Buchwald - obaj po 5; dla Warmii - Sebastian Rumniak 6, Mateusz Jankowski 5.
Orlen Wisła Płock - Vive Targi Kielce 22:35 (9:19)
Najwięcej bramek: dla Wisły - Piotr Chrapkowski, Bostjan Kavaš - obaj po 6; dla Vive - Tomasz Rosiński, Rastko Stojković, Mirza Dżomba - wszyscy po 5.