50 minut to za mało - relacja z meczu NMC Powen Zabrze - Zagłebie Lubin

W spotkaniu 17. kolejki Ekstraklasy piłki ręcznej Zagłębie Lubin pokonało NMC Powen Zabrze 31:25. O sukcesie gości zadecydowało ostatnie 10 minut meczu. Przed spotkaniem kapitan gospodarzy, a zarazem drugi bramkarz NMC Powen Cezary Winkler zapowiadał: - Będziemy dawać z siebie wszystko, od pierwszej do sześćdziesiątej minuty. Z pewnością nie będzie łatwo. Nieobecni na parkiecie Łukasz Kulak, Olek Kryszeń, Tomek Rybarczyk i Krzysztof Wojtynek przysporzyli z pewnością kolegom z drużyny dużo dodatkowej pracy.

Spotkanie rozpoczęło się szczęśliwie dla gospodarzy - pierwszą bramkę na samym początku meczu rzucił obrotowy zespołu, Łukasz Kandora. Jak się okazało, była to zapowiedź bardzo dobrej pierwszej połowy. Obie drużyny szły "łeb w łeb". U zabrzan punktował głównie bardzo dobrze prezentujący się podczas całego meczu, rozgrywający Łukasz Szlinger. Po 10 minutach, głównie dzięki jego celnym trafieniom, na tablicy widniał wynik 8:5 na korzyść Ślązaków. Jednak zajmujące 6. miejsce w tabeli Zagłębie nie dawało za wygraną, nieustannie próbując nadrabiać straty. Nie pozwalali im na to, zaliczający kolejne bramki dla beniaminka, Mariusz Kempys i Aleksandr Bushkov. Niezrażeni lubinianie wciąż starali się w jakiś sposób uzyskać przewagę - w tej części gry - zupełnie nieskutecznie. Mimo kary dla Dariusza Mogielnickiego, a następnie Łukasza Szlingera, nie udało im się wykonać wystarczającej liczby celnych rzutów. Nie pomogły nawet dwa bezbłędnie wykorzystane przez Bartłomieja Tomczaka karne. Goście schodzili z parkietu na przerwę przegrywając 14:17.

Druga część spotkania zapowiadała się równie obiecująco dla beniaminka. Rozpoczął ją niecelny rzut Piotra Obrusiewicza, skrzydłowego Zagłębia Lubin. Bezbłędnie trafił za to Michał Szolc, pozwalając Zabrzu wyjść na czteropunktowe prowadzenie. Wtem znów przebudził się Piotr Obrusiewicz, zdobywając dla swojej drużyny dwie bramki z rzędu - od remisu dzieliły ich już tylko dwa celne trafienia. Nie pozwolili na to zabrzanie - celne rzuty Szlingera, a w międzyczasie świetna obrona Cezarego Winklera i beniaminek znów prowadził czterema punktami (20:16). Bolesny upadek Łukasza Szlingera w 43 minucie, kara dla Aleksandra Bushkova. i Zagłębianie wzięli sprawy w swoje ręce. Szybko i dosyć skutecznie zaczęli odrabiać straty, a to głownie przez zaskakujący "maraton karnych", w którym Piotr Obrusiewicz zdobył dla swojego zespołu aż 3 bramki. Dziesięć minut przed końcem podopieczni Jerzego Szafrańca, doprowadzili do remisu (24:24), a to głównie za sprawą Piotra Obrusiewicza oraz Roberta Kieliby. W 51 minucie pojedynku, trzecią dwuminutową karę otrzymał obrotowy z Dolnego Śląska Paweł Orzłowski. Zagłębie przełamało złą passę nadzwyczaj skutecznie, bowiem w 53 minucie wyszli na prowadzenie (25:24). Kolejne bramki były już jedynie kwestią czasu, NMC Powen bezskutecznie próbowało zatrzymać rywali. Od około 26 minuty drugiej części pojedynku, pozbawieni szans na szczęśliwe zakończenie spotkania gospodarze, nie zdobyli już ani jednej bramki. Natomiast gracze z Lubina - owszem, nawet cztery, ustalając wynik spotkania na 31:25.

- Szkoda tych straconych 2 punktów i 50 minut dobrej walki - powiedział po meczu trener zabrzan Robert Nowakowski.

NMC POWEN Zabrze - MKS Zagłębie Lubin 25:31 (17:14)

NMC Powen: Kicki, Winkler, Pawlak - Mogielnicki, Kąpa, Szolc 5, Chodara 3, Szlinger 8, Klementowicz 1, Bushkov 4, Kempys 3, Kandora 1, Tatz, Kalisz

Zagłębie: Malcher, Świrkula - Orzłowski 2, Stankiewicz 1, Tomczak 5, Fabiszewski 3, Kozłowski 3, Paweł Adamczak 2, Obrusiewicz 8, Nowak 3, Kieliba 3, Jakowlew 1.

Kary:

Zabrze: Mogielnicki 4min, Szlinger 6 min, Bushkov 2 min, Kandora 4min

Lubin: Orzłowski 6 min, Kozłowski 2 min, Kieliba 2 min, Nowak 4 min,

Sędziowie: Małek Michał i Nowak Arkadiusz

Delegat: Szajna Marek

Widzów: 650

Komentarze (0)