Za szybki atak - relacja z meczu Ruch Chorzów - Piotrcovia Piotrków Tryb.

Zanosiło się na sensację i niespodziewane zwycięstwo gospodyń. Piotrkowianki zdołały jednak ugasić pożar i dały rywalkom z Chorzowa lekcję pokory.

- Nie wyszłyśmy na boisko przestraszone, choć może sprawiałyśmy takie wrażenie. Ruch jest groźny, zwłaszcza u siebie i wiedziałyśmy, że tanio skóry nie sprzeda - mówiła po meczu Joanna Waga. Komentowała w ten sposób brak powodzenia jej zespołu w pierwszych fragmentach meczu. Na prowadzenie wyszedł bowiem Ruch, szybko odskakując na dwa trafienia. Piotrkowianki doprowadziły do wyrównania, ale znów całkowicie skupiły się na ofensywnych eskapadach, zapominając o grze na własnej połowie. W efekcie tego, po 21 minutach gry, Ruch prowadził 12:6! Trener przyjezdnych, Janusz Szymczyk widząc, jak jego podopieczne marnują stuprocentowe sytuacje co rusz podskakiwał i energicznie wymachiwał rękami przy swojej ławce. W końcu poprosił o czas, którego nie zmarnował. Jego zawodniczki po usłyszeniu kilku reprymend przeszły metamorfozę i w końcówce pierwszej odsłony zgniotły chorzowianki, trafiając 6 razy z rzędu. - Na początku się nie udawało, ale wyjaśniłyśmy sobie kilka spraw w przerwie i efekty tego były widoczne w drugiej połowie - dodała Waga. Te słowa potwierdza dobitnie przebieg drugiej odsłony, która była toczona praktycznie do jednej bramki. - Być może gdy Piotrcovia odskoczyła, zaczęło nam brakować wiary? - zastanawiała się Bożena Sęktas. - Liczba strat jest naszą bolączką. Ale pierwsza połowa nie była taka zła.

Po kwadransie drugiej części Piotrcovia prowadziła już 20:15. Z bardzo dobrej strony pokazały się Agata Wypych i Sylwia Lisewska, łącznie zdobywając 13 bramek. Ruch zaś zaciął się kompletnie. Wiele piłek gospodynie traciły przy wyprowadzaniu szybkich ataków, chwilami… zbyt szybkimi. - Te ataki miały być naszą bronią na Piotrcovię, trenowałyśmy to specjalnie na ten mecz - zdradziła Sęktas. - Rzeczywiście tak miało być, ale zawodniczki wybierały nieodpowiednie momenty na jego stosowanie. Przy korzystnym wyniku trzeba szanować piłkę, czekać z kontrami. To jest klucz do sukcesu - dopowiedział opiekun Ruchu, Marcin Ksieżyk.

Z chorzowianek z minuty na minutę powietrze uchodziło coraz bardziej. Kompletnie zrezygnowane "niebieskie" ostatnie minuty przegrały 1:5, a całe spotkanie 22:30. - Moje zawodniczki były na początku zdenerwowane, ale są na tyle doświadczone, że nie powinny - oceniał Szymczyk. - Momentami pozwalały rywalkom na zbyt dużo, a same w ofensywie grały nie najlepiej. A przecież były przygotowane na taki system gry w defensywie Ruchu. Ale nie ma co narzekać, mamy zdobyte dwa punkty na wyjeździe i to jest najważniejsze.

Nie dotrwali do końca

Gdy zawodniczki Ruchu i Piotrcovii schodziły na przerwę, w Wiedniu polscy piłkarze ręczni rozpoczynali bój o półfinał Mistrzostw Europy. Wydawało się więc, że poza rodzinami piłkarek ręcznych nikt na halę nie zawita. Tak źle z frekwencją nie było, a na trybunach gościła nawet kilkunastoosobowa grupa kibiców z Piotrkowa Trybunalskiego. Część z nich przedwcześnie opuściła jednak obiekt przy Dąbrowskiego. Kilku panów, wyraźnie "podchmielonych", wdało się w przepychankę z ochroną i wezwana została policja. Szkoda, bo do tej pory kibice Piotrcovii prezentowali się na halach w całym kraju z pozytywnej strony...

Ruch Chorzów - Piotrcovia Piotrków Trybunalski 22:30 (12:12)

RUCH: Wasiuk, Wąż - Brymerska 1, Radoszewska 4, Pawlik 6/3, Szyszkiewicz 2, Sęktas, Lipko 2, Dybul 4, Rzeszutek 3.

Trener Marcin Ksieżyk

Kary: 6 minut

PIOTRCOVIA: Skura, - Waga 4, Polenz 3, Podrygała 3, Lisewska 6/5, Wypych 7, Strzałkowska 2, Krzysztoszek 5, Szczecina, Szafnicka, Dominiak.

Trener Janusz Szymczyk

Kary: 10 minut

Sędziowali: Tomasz Olesiński (Kielce), Grzegorz Budziosz ( Chęciny).

Widzów: 200.

Komentarze (0)