Islandia jedną nogą w ćwierćfinale MŚ. Mają wszystko, żeby powalczyć o medale

W ostatnim środowym meczu grupy IV zmierzyły się ze sobą reprezentacje, które wygrały swoje wszystkie dotychczasowe mecze na MŚ piłkarzy ręcznych. Obie ekipy miały ciężkich przeciwników, którym wyraźnie pokrzyżowały plany. Islandia uporała się ze Słoweńcami, za to Egipt pokonał współgospodarzy mundialu Chorwatów, co było jednym z większych zaskoczeń fazy wstępnej. Spowodowało to, że sytuacja w grupie zrobiła się bardzo ciekawa i to dwaj na pozór faworyci nie mają już żadnego marginesu błędu.

Za to spotkanie Islandii z Egiptem wyłaniało lidera grupy IV i drużynę, która byłaby już w bardzo komfortowej sytuacji. Od samego początku było czuć, że to kadry, które są w formie i grają dobry handball. Nieprzypadkowo pokonały takie potęgi. Islandczycy jak to mają w zwyczaju, bardzo dobrze bronili. Pierwszą bramkę dla Egiptu zdobył Ali Zein dopiero w szóstej minucie, który był liderem mistrza Afryki z 2024. To na nim opierała się ich gra. Jego koledzy z zespołu mieli duże problemy z pokonaniem fantastycznego Viktora Gisli Hallgrimsson, który po raz kolejny na MŚ 2025 popisywał się wspaniałymi interwencjami.

Islandczycy dzięki szczelnej defensywie i Hallgrimssonowi w bramce powoli wypracowywali sobie małą zaliczkę. W osiemnastej minucie prowadzili 9:6. Świetnie na rozegraniach wyglądali Aron Palmarsson i Viggo Kristjansson. Swoje dorzucał również Orri Freyr Thorkelsson i ostatecznie udało się schodzić do szatni z wynikiem 13:9.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski stawia sprawę jasno. "Konfliktów jest więcej!"

W drugiej połowie wyspiarze sumiennie pilnowali swojej zaliczki z pierwszych trzydziestu minut. Co prawda, zazwyczaj przewaga wahała się w okolicach czterech trafień, ale nawet przez moment Faraonowie nie zbliżyli się bliżej. Nie było momentu, którym dawałby nadzieję, że coś tu się może niedobrego wydarzyć dla Islandczyków, którzy szli po swoje. Świetną drugą połowę rozegrał zwłaszcza prawo rozgrywający Viggo Kristjansson, który popisywał się akcjami jeden na jeden oraz przechwytami.

Na pochwałę zasługuje również fakt, że Islandczycy nie pozwolili na ani jedną kontrą Egipcjan. Mimo, że w drugiej połowie rewelacyjnie bronił Karim Handawy to nie udało mu się rzucić żadnej piłki do swojego kolegi. Każda akcja mistrzów Afryki odbywała się w ataku pozycyjnym, a w ten sposób ciężko wygrać mecz z tak silną drużyną. Trzeba rzucać proste bramki. Ostatecznie skończyło się wynikiem 24:27, który powoduje, że Islandia jest już jedną nogą w ćwierćfinale.

Już tylko jakiś dramat może zabrać miejsce wśród najlepszych ośmiu drużyn globu. Zwłaszcza że wydają się być w ogromnym gazie, a każdy kolejny występ ich buduje. Pozostałe dwa mecze rozegrają z Chorwacją (piątek) oraz z Argentyną (niedziela). Za to Egipt w piątek czeka kluczowy i decydujący mecz ze Słowenią.

Mistrzostwa Świata 2025:

Islandia - Egipt 27:24 (13:9)
Najwięcej bramek:
Islandia: Viggó Kristjansson 9
Egipt: Ali Zein 8